Wyniki VI OKP im. Michała Witolda Gajdy
Moderator: Tomasz Kowalczyk
- Tomasz Kowalczyk
- Administrator
- Posty: 4462
- Rejestracja: wt 10 cze, 2014
Dnia 26 listopada 2018 r.
PROTOKÓŁ VI OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO
IM. MICHAŁA WITOLDA GAJDY
Do organizatora wpłynęło 169 zestawów, z których oceniono 152 zestawy.
Wśród zestawów odnotowano 165 wierzy rymowanych.
Jury Konkursu:
Anna Luberda-Kowal – przewodnicząca
Marzena Mariola Podkościelna – członek
Paweł Biliński – członek
postanowiło przyznać:
I miejsce (600 zł) – za zestaw nr 135 – Annie Dwojnych
II miejsce (400 zł) – za zestaw nr 139 – Jakubowi Sęczykowi
III miejsce (200 zł) – za zestaw nr 133 – Agnieszce Marek
Ponadto Jury postanowiło wyróżnić 3 zestawy, których autorzy otrzymają pamiątkowe dyplomy:
zestaw nr 89 – Marek Kucak
zestaw nr 15 – Krzysztof Martwicki
zestaw nr 88 – Urszula Krajewska-Szeligowska
Nagrodę za najlepszy wiersz rymowany im. Jana Stanisława Kiczora (200 zł) otrzymuje Zbigniew Jaszczyk, autor wiersza zatytułowanego „W teatrze niezapomnienia” z zestawu nr 109, a wyróżnienie Urszula Krajewska-Szeligowska, autorka utworu pt. „Deszcz” z zestawu nr 88.
Jury pragnie zaznaczyć, że nadesłane teksty prezentowały bardzo zróżnicowany poziom. Jednakże sporo było prac dobrych i niełatwo było uzgodnić ostateczny werdykt. Z tego względu Jury podjęło decyzję o wyróżnieniu kilku zestawów i wiersza rymowanego.
A oto nagrodzone utwory:
I miejsce - Anna Dwojnych
Live streaming
podnosili dzieci, by widziały lepiej. śmierć
na wyciągnięcie ręki, jak samsung galaxy
s9, pożyczka w providencie, jak bilet
w ryanairze. woda była ciepła, pogoda
jak marzenie i jeszcze ktoś utonął, czy
mogłoby być lepiej? cholera, co za strata,
rozmazane zdjęcie. na instagram za słabe,
najwyżej na fejsie. w kadr weszła matka z dzieckiem,
musimy podejść bliżej, by zobaczyć więcej.
Ostatni dzień lata
odciskamy dłonie w piasku, to chwilowe
złudzenie, że trzymam przyszłość na sznurku,
jak dziewczynka z obrazów argentyńskiej
artystki. bawi mnie ta lekkość, mimochodem
poranki schwytane w pełnych zdaniach.
słowa rozsupłują się na wietrze zastygają
w muszle. pokruszą się albo ktoś je zabierze.
to nieuchronne jak fala, która zliże
nasze ślady. bieg dzieci, ujadanie psów.
Wersja z napisami
patrzymy sobie w oczy i nic z tego
nie wynika. dławimy się frazą z Godarda,
jakbyśmy zostali skazani na nową
falę. w zanadrzu spacer nad Wisłą, zwrot
topić smutki zyskuje nowy sens. tak wiele
języków, znaczeń, symboli podsuniętych
w kliszach, jak kolejna noc, z którą nie przypłyną.
II miejsce - Jakub Sęczyke
Odyseja insomnia
I can only lie flat
In this darkness, sending out
A silent distress signal, again and again
Only to hear, again and again
The echo of desperation
Xu Lizhi, My Life Journey is Still Far from Complete
Światłem świata kampus Foxconn.
Wśród miasta pryczy samotny,
wśród snu algorytmów cichy.
W ciszy przyśni się oddech,
jad dnia wyśnią fabryki. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Senne forpoczty kampusu Foxconn.
Powolne są nam pasma transmisyjne,
powolne ręce, mięso mechaniczne, guma,
oddzielone od kości snu. Zlepione.
Czas ciągnie się jak struna. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Heksagonalny poligon kampusu Foxconn.
Siatkówka odklejona jak łożysko,
siatka przeciw spadającym z gniazd.
Łza, której nie pozwalają spaść
na pasma produkcyjne. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Milion pracowników kampusu Foxconn.
Czułość kodów modyfikowalnych jak mleko,
czułość ekranów wyssana z przyłącza.
Genogenesis genocide, początek
przypiszesz początkom. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Muliste hale kampusu Foxconn.
Sen ledwie powierzchnią świadomości,
Sen pełen mgły, ruch podwodny.
Zamiast łaciny, binarny stos snu.
Zerojedynkowy pacierz, Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Nie zasypiaj, kampusie Foxconn.
W popiołach żyzne, zasypiają powoli,
w popiołach Rana Plaza toniesz z nimi.
Toniesz z nimi na Morzu Czerwonym.
Toniesz z nimi w ogniu Syrii. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Słychać szum krwi kampusu Foxconn.
Krawędź nie kończy się spadaniem,
echem podziału jest krew. Spadanie
kończy się wymiarem klatki. Siatka
ponownie grodzi ciało. Jest wszędzie.
Zgłoś się. 0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Duszne dni
Po wieczorach złości następują duszne noce.
Ostatnie dni czerwca. Rozwieszań czarnych
podkładów, cieczeń pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Chodzeń pochodów,
wywieszań i mówień ostatnich dni czerwca.
Ostatnie dni czerwca. Rozgrzeszeń mówień
poconych nocami pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Butwień węgla,
prognoza pogody ostatnich dni czerwca.
Ostatnie dni czerwca. Rozchodzeń defilad,
kołysań i kłótni od pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Zamierań w słup węgla –
miast zbudzonych – ostatnich dni czerwca.
Ostatnie dni czerwca. Zaczernień światła,
za pamięć potu iść pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Rozwiązań głosu,
pamięci zabaw i ścieżek ostatnich dni czerwca.
Duszne stacje
Wszystkie przejścia graniczne są monitorowane,
a noce uwalniają od żądania czynszu.
Drogie są stancje i nie musimy oszczędzać,
a pochowane za rogiem, pod skórą, drobne szurania.
Wymiarowanie instalacji wody ziębniczej,
a szron, śniedź, odwody jednokierunkową z obrzeżem.
Która lubi seks jak koń owies, obrzmiała skóra,
a brzmią bębny porannych najść do sklepów.
W Paryżu jednak owies robią z ryżu, chroń nas,
a określ, kapitanie, gogle wścibione w obce strawy.
Navigare to casualowa moda dla mężczyzn na sezon,
a po co, jest wigor, brak rygoru i pełna obcość.
Obło to część kadłuba jednostki pływającej,
a idealna czarna obłość w węźle gardła roście.
Kiedy zaczyna się zbiór czereśni?
a kończy rozbiorem wiersza u zbiegu twoich ud.
Daj, ja będę mełł, a ty odpocznij,
a mełł mnie horyzont, upał cudzych wód.
Samolot wilga przyleciał na drzewo korczyny,
a głaszcz! żółtą jak zęby dotknięte nałogiem.
Przyczyną katastrofy seria wybuchów w lewym skrzydle,
a wynikły z przegryzionego na poły batonika Mars.
Wieczór był późny, ale śpik wszystkich odleciał,
a topnieją w kieszeni zęby obce jak słowa modlitwy.
Z kością wplecioną w kok, w sukienkach z traw,
a ona wróci się rogiem, podejdzie do gardła uliczki.
Nie wiem czy wyczerpaliśmy wszystkie możliwości,
a wszystkie możliwości zostały zaplanowane.
III miejsce - Agnieszka Marek
Kolejność (uczuć)
Kolega z pracy mówi:
Mojej żonie przeszła poezja.
Wydała jeden tomik i jej przeszło.
Zastanawiam się – na co lub na kogo?
Zapewne nie na dzieci
(państwo nie posiadają i nie pytam,
dlaczego). Być może ich kotka
spoeciała. Coraz cieplej mruczy
onomatopeje, mruga leniwą anaforą.
Nie przejdzie jej. Zadbano o sterylizację.
Ostatnie podrygi
Kolega z pracy opowiada mi o swoim ojcu,
który znał Wojaczka (wyobrażasz sobie?).
Dzień przed śmiercią Rafał zaprosił go
na wódkę (no chyba cię to nie dziwi?).
Poszli. Wojaczek walił poezją prosto
w oczy. Obaj walili w kocioł.
Ojciec kolegi nie cierpiał poezji.
Po prostu chciał pić w zacnym towarzystwie.
Setki mnożyły się magicznie, do nocy.
Nazajutrz na podłodze knajpy
walały się srebrne igły kielonków.
Nekrologi pachnące świeżą czernią
kłuły w oczy nazwiskiem
w całym Wrocławiu.
Daty
Kolega z pracy stwierdza, że ktoś,
kto rodzi się 6 grudnia 45 roku nie robi sobie jaj.
Po prostu przetrwał część ostatniego roku wojny
w najbardziej bezpiecznym miejscu.
Miał w dupie Hitlera (facet i tak skończył ze sobą w kwietniu),
czekając na kolejny miesiąc (dosłownie i w przenośni).
8 maja matka Rafała odetchnęła trochę głębiej.
Mogła nieśmiało zacząć marzyć – może to będzie syn
i ominą go takie czasy, jak właśnie (powoli) minione.
Ktoś, kto narodził się 6 grudnia, był po prostu prezentem.
Mamo, czy święty Mikołaj istnieje?
Wyróżniennie - Marek Kucak
* * *
odkąd wróciłem do Pawłowic trzęsę się
w naszym nieogrzewanym mieszkaniu
pomimo że słońce świeci od zarania to
chyba na jesień wypięło się do nas tyłkiem
chodzę z pokoju do kuchni na sztywnych
nogach robię kawę w kubku jem produkty
firmy Kinder pomimo tego zakładam drugi
sweter z sztucznej wełny nasz żółty księżyc
rozjaśnia obraz za oknem niezmienną
panoramę kościoła i cmentarza pamiętam
że kiedy wynosili cię z kaplicy ugięły mi
się nogi do teraz kiedy o tym przypomnę
trzęsę się w naszym nieogrzewanym mieszkaniu
spowiedź poety dwudziestosześcioletniego
na moje urodziny jestem sam
mam dwadzieścia sześć lat
nie uczęszczam do szkoły i kościoła
przez te wszystkie wiosny popełniłem
siedem grzechów głównych złamałem
dziesięć przykazań i dwie kości bliźnich
mam dwadzieścia sześć lat
i wiem że człowiek zdolny jest
rodzić i zabijać jestem ojcem
zabijam muchy i pająki
może tylko dlatego że wokół mnie
nie toczą się wojny
podciągam się dziesięć razy
umiem zrobić sto pompek
chodzę piętnaście tysięcy kroków bez zadyszki
jestem człowiekiem zdrowym ciałem i duchem
zdolnym kochać kobiety o pełnych ustach
twardych piersiach
nie mam nauczyciela ani mistrza
nie szukam
pojmuję skurwysyński świat
przerzucałem gnój i papiery korporacji
doświadczyłem śmierci bliskich
umiem badać duchy
nie każdemu zawierzam
przyglądałem się kłodom pod nogami
znam smak soli i goryczy
poznałem wiatr w oczach
tych którzy się śmiali i którzy płakali
płakałem i śmiałem się
jestem dwudziestosześcioletnim mężczyzną
kolejnym pokoleniem konstruktorów
bomby wodorowej
6.10
testament
dziecku śni się poród
dziecko cierpi po raz pierwszy
przy mlecznej piersi matki
śpij maleńki śpij zanim opowiedzą ci
o Katyniu Wołyniu złej Moskwie
Berlinie obozie Jaworzno i oddziale Łuna
dopóki nie zabiorą cię do Muzeum Auschwitz
Muzeum Treblinka Lublin (KL)
śpij maleńki słodko śpij zanim
dorośli dadzą wyraz o krzyżowaniu
gazowaniu kremowaniu i już na zawsze
będziesz musiał żyć ze śmiercią
będąc jak drzewo okutane drutem kolczastym
które przyjmuje cierpienie bezgłośnie w korę
rosnąc na mlecznej piersi matki ziemi
wyróżnienie - Krzysztof Martwicki
zanim
ile jeszcze światów umrze
zanim wreszcie otworzą
ten sklep myśli sobie
wiem co myśli
więc się przysiadam
teraz mamy nadzieję razem
żeby choć zgrzyt jakiś zaranny
zamkowy albo firanka w witrynie
zadrżała panna młoda ale nic
żeby ciut ociupina ździebełko
byle kamyk się zazielenił
ale nic już 5.29 rano i nic
wstać zapukać myśli sobie
głupio jakoś nie wypada
myślę sobie
na drzwiach pisze
że od szóstej
czyli szmat życia
nerwowo macamy po kieszeniach
te wczorajsze jedyne na świecie
złoty osiemdziesiąt czy są są
starczy zastanawia się
spokojnie starczy myślę sobie
chyba żeby podrożyli
5.41 i jeszcze nic nie wiadomo
zero akcji
jest źle
zapalamy po calaku
nie ma przecież takiej psychologii
która mogłaby to znieść
wreszcie Szósta Legendarna
Punktualna Drzwi na Oścież
Wielką Oścież do Samego Nieba
i jest po co myśli sobie
i jest po co myślę sobie
żyć
kosy o poranku
zanim gołębie zaczną tłuc
trudną miłość po gałęziach
spod żywopłotów z nocnych rozpadlin
świtem śmieszne kosy wychodzą na zwiad
truchtają wpatrzone w ziemię robią dziurki smakują
i wcale się nie boją
one pierwsze wiedzą
czy jeszcze jest świat
* * *
teraz on się przysiada
i tak sobie patrzymy
dal jak to dal zawsze sinieje
wczoraj ktoś ustawił dwa strachy na wróble
to już jest nas czterech
uśmiechamy się w duchu
nigdy się nie odzywamy
tylko palimy w milczeniu
i patrzymy
potem któryś wstaje
i sobie idzie
jeśli ma dokąd
dziś on pierwszy pstryka petem na do widzenia
alkoholu zawsze jest za mało mówi
i miłości
wyróżnienie - Urszula Krajewska-Szeligowska
Koniak
Coś mówisz. W lewej ręce kielich, w prawej koniak.
Twój głos mi się wydaje dziwny, histeryczny.
Chowasz w pancernej szafie o barwie mahoniu
Stare szpargały czasu, życia manuskrypty.
Z pękatej butli lejesz koniak do kielicha.
Przelewa się. Nie widzisz. Myślą nie tu jesteś.
Pamiętasz? Pamięć miałeś zawsze dobrą. Wzdychasz.
Milczysz. Bez słów jest lepiej. Wszystko powiesz gestem.
Wulkan już wygasł. Kiedyś wciąż z krateru dymił.
W nim się jak w czarcim kotle gotowała lawa.
Pamiętasz wspólne plany? Co się stało z nimi?
Mówiłeś, że to dla mnie i dla ciebie. Dla nas.
W krainie złudzeń gorycz w czarze się przelewa.
Koniak wypity. Głowa pusta. Żadnych planów.
Wciąż nic nie mówisz. Patrzysz w czarne okno. Ziewasz.
Chcesz zamknąć starą szafę? Dobrze się zastanów!
Prośba
Otul mnie ciszą. Niechaj odpocznę
od życia w zgiełku i krzyku,
potem o sobie
szeptem opowiedz
wolno, spokojnie, po cichu.
Kołysz mnie pieśnią nastroju pełną,
tą z łagodności krainy,
niech jej melodia
brzmi przez noc do dnia,
przy niej o szczęściu niech śnimy.
A duszę namaść słowa balsamem,
wonnym jak fiołki w ogrodzie.
Niech się bezpiecznie
poczuje wreszcie
i niech tych słów słucha co dzień.
Miłością otocz mnie poprzez ciszę,
słowo i pieśń melodyjną,
bo one razem
jej są wyrazem,
z tobą wraz do mnie niech przyjdą.
Zbigniew Jaszczyk - nagroda im. Jana Stanisława Kiczora za najlepszy wiersz rymowany
W teatrze niezapomnienia
Chciałeś, jak aktor, fikcją się zasłaniać,
pustej widowni recytując wiersze –
myśli zebranych nocny monodramat:
czas uwięziony w świecie unicestwień.
Improwizacją pofrunąć bez skrzydeł,
przed samym sobą wylewając żale,
lecz mimo starań, wciąż nie potrafiłeś,
ukrytej w słowie boskiej cząstki znaleźć.
Kwestia za kwestią, jakbyś kulę toczył
między aktami opuszczanych kotar,
czekając, kiedy strach ci spojrzy w oczy
znakiem, że spektakl do finału dotarł.
Ucichły kroki na zmurszałych deskach,
budkę suflera kornik przestał drążyć,
duch w pustej sali nigdy nie zamieszkał
i nigdy więcej już nie zasiadł w loży.
Dzisiaj jedynie czas odtwarza dramat,
bo scenariusza już nie może zmienić,
na pajęczyną malowanych ścianach
światłem latarni gra w teatrze cieni.
Wyróżnienie - Urszula Krajewska-Szeligowska
Deszcz
Deszcz jesienny. Szaruga.
Mokre astry w ogrodach.
Deszczu łkanie i lament,
Mokry liść, mokra twarz.
Noc jesienna. Noc długa.
Szkoda łez. Życia szkoda.
Północ. Twarz zapłakana.
Wino zerka ze szkła.
Deszcz zacina. Ziąb. Nokturn.
Przeszłość w kroplach rozmyta.
Cztery ściany, pianino
Dziesięć palców, a- moll.
Noc za oknem, noc w środku.
Szary mrok, czarna płyta.
Widać dno. Gdzie to wino?
Stuka ktoś. Kto tam? Kto?
Nikt. Deszcz. W okno dżdżu kropla
dudni głośno, miarowo,
jak w klawisze uderza,
trzyma rytm, dzwoni w takt.
Mokra twarz, mokre okna,
było wino i słowo.
W słowo już nie uwierzy.
Wina brak. Wiary brak.
PROTOKÓŁ VI OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO
IM. MICHAŁA WITOLDA GAJDY
Do organizatora wpłynęło 169 zestawów, z których oceniono 152 zestawy.
Wśród zestawów odnotowano 165 wierzy rymowanych.
Jury Konkursu:
Anna Luberda-Kowal – przewodnicząca
Marzena Mariola Podkościelna – członek
Paweł Biliński – członek
postanowiło przyznać:
I miejsce (600 zł) – za zestaw nr 135 – Annie Dwojnych
II miejsce (400 zł) – za zestaw nr 139 – Jakubowi Sęczykowi
III miejsce (200 zł) – za zestaw nr 133 – Agnieszce Marek
Ponadto Jury postanowiło wyróżnić 3 zestawy, których autorzy otrzymają pamiątkowe dyplomy:
zestaw nr 89 – Marek Kucak
zestaw nr 15 – Krzysztof Martwicki
zestaw nr 88 – Urszula Krajewska-Szeligowska
Nagrodę za najlepszy wiersz rymowany im. Jana Stanisława Kiczora (200 zł) otrzymuje Zbigniew Jaszczyk, autor wiersza zatytułowanego „W teatrze niezapomnienia” z zestawu nr 109, a wyróżnienie Urszula Krajewska-Szeligowska, autorka utworu pt. „Deszcz” z zestawu nr 88.
Jury pragnie zaznaczyć, że nadesłane teksty prezentowały bardzo zróżnicowany poziom. Jednakże sporo było prac dobrych i niełatwo było uzgodnić ostateczny werdykt. Z tego względu Jury podjęło decyzję o wyróżnieniu kilku zestawów i wiersza rymowanego.
A oto nagrodzone utwory:
I miejsce - Anna Dwojnych
Live streaming
podnosili dzieci, by widziały lepiej. śmierć
na wyciągnięcie ręki, jak samsung galaxy
s9, pożyczka w providencie, jak bilet
w ryanairze. woda była ciepła, pogoda
jak marzenie i jeszcze ktoś utonął, czy
mogłoby być lepiej? cholera, co za strata,
rozmazane zdjęcie. na instagram za słabe,
najwyżej na fejsie. w kadr weszła matka z dzieckiem,
musimy podejść bliżej, by zobaczyć więcej.
Ostatni dzień lata
odciskamy dłonie w piasku, to chwilowe
złudzenie, że trzymam przyszłość na sznurku,
jak dziewczynka z obrazów argentyńskiej
artystki. bawi mnie ta lekkość, mimochodem
poranki schwytane w pełnych zdaniach.
słowa rozsupłują się na wietrze zastygają
w muszle. pokruszą się albo ktoś je zabierze.
to nieuchronne jak fala, która zliże
nasze ślady. bieg dzieci, ujadanie psów.
Wersja z napisami
patrzymy sobie w oczy i nic z tego
nie wynika. dławimy się frazą z Godarda,
jakbyśmy zostali skazani na nową
falę. w zanadrzu spacer nad Wisłą, zwrot
topić smutki zyskuje nowy sens. tak wiele
języków, znaczeń, symboli podsuniętych
w kliszach, jak kolejna noc, z którą nie przypłyną.
II miejsce - Jakub Sęczyke
Odyseja insomnia
I can only lie flat
In this darkness, sending out
A silent distress signal, again and again
Only to hear, again and again
The echo of desperation
Xu Lizhi, My Life Journey is Still Far from Complete
Światłem świata kampus Foxconn.
Wśród miasta pryczy samotny,
wśród snu algorytmów cichy.
W ciszy przyśni się oddech,
jad dnia wyśnią fabryki. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Senne forpoczty kampusu Foxconn.
Powolne są nam pasma transmisyjne,
powolne ręce, mięso mechaniczne, guma,
oddzielone od kości snu. Zlepione.
Czas ciągnie się jak struna. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Heksagonalny poligon kampusu Foxconn.
Siatkówka odklejona jak łożysko,
siatka przeciw spadającym z gniazd.
Łza, której nie pozwalają spaść
na pasma produkcyjne. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Milion pracowników kampusu Foxconn.
Czułość kodów modyfikowalnych jak mleko,
czułość ekranów wyssana z przyłącza.
Genogenesis genocide, początek
przypiszesz początkom. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Muliste hale kampusu Foxconn.
Sen ledwie powierzchnią świadomości,
Sen pełen mgły, ruch podwodny.
Zamiast łaciny, binarny stos snu.
Zerojedynkowy pacierz, Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Nie zasypiaj, kampusie Foxconn.
W popiołach żyzne, zasypiają powoli,
w popiołach Rana Plaza toniesz z nimi.
Toniesz z nimi na Morzu Czerwonym.
Toniesz z nimi w ogniu Syrii. Zgłoś się.
0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Słychać szum krwi kampusu Foxconn.
Krawędź nie kończy się spadaniem,
echem podziału jest krew. Spadanie
kończy się wymiarem klatki. Siatka
ponownie grodzi ciało. Jest wszędzie.
Zgłoś się. 0-0-0. Jeden. Zgłoś się.
Duszne dni
Po wieczorach złości następują duszne noce.
Ostatnie dni czerwca. Rozwieszań czarnych
podkładów, cieczeń pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Chodzeń pochodów,
wywieszań i mówień ostatnich dni czerwca.
Ostatnie dni czerwca. Rozgrzeszeń mówień
poconych nocami pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Butwień węgla,
prognoza pogody ostatnich dni czerwca.
Ostatnie dni czerwca. Rozchodzeń defilad,
kołysań i kłótni od pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Zamierań w słup węgla –
miast zbudzonych – ostatnich dni czerwca.
Ostatnie dni czerwca. Zaczernień światła,
za pamięć potu iść pierwszych dni czerwca.
Pierwsze dni czerwca. Rozwiązań głosu,
pamięci zabaw i ścieżek ostatnich dni czerwca.
Duszne stacje
Wszystkie przejścia graniczne są monitorowane,
a noce uwalniają od żądania czynszu.
Drogie są stancje i nie musimy oszczędzać,
a pochowane za rogiem, pod skórą, drobne szurania.
Wymiarowanie instalacji wody ziębniczej,
a szron, śniedź, odwody jednokierunkową z obrzeżem.
Która lubi seks jak koń owies, obrzmiała skóra,
a brzmią bębny porannych najść do sklepów.
W Paryżu jednak owies robią z ryżu, chroń nas,
a określ, kapitanie, gogle wścibione w obce strawy.
Navigare to casualowa moda dla mężczyzn na sezon,
a po co, jest wigor, brak rygoru i pełna obcość.
Obło to część kadłuba jednostki pływającej,
a idealna czarna obłość w węźle gardła roście.
Kiedy zaczyna się zbiór czereśni?
a kończy rozbiorem wiersza u zbiegu twoich ud.
Daj, ja będę mełł, a ty odpocznij,
a mełł mnie horyzont, upał cudzych wód.
Samolot wilga przyleciał na drzewo korczyny,
a głaszcz! żółtą jak zęby dotknięte nałogiem.
Przyczyną katastrofy seria wybuchów w lewym skrzydle,
a wynikły z przegryzionego na poły batonika Mars.
Wieczór był późny, ale śpik wszystkich odleciał,
a topnieją w kieszeni zęby obce jak słowa modlitwy.
Z kością wplecioną w kok, w sukienkach z traw,
a ona wróci się rogiem, podejdzie do gardła uliczki.
Nie wiem czy wyczerpaliśmy wszystkie możliwości,
a wszystkie możliwości zostały zaplanowane.
III miejsce - Agnieszka Marek
Kolejność (uczuć)
Kolega z pracy mówi:
Mojej żonie przeszła poezja.
Wydała jeden tomik i jej przeszło.
Zastanawiam się – na co lub na kogo?
Zapewne nie na dzieci
(państwo nie posiadają i nie pytam,
dlaczego). Być może ich kotka
spoeciała. Coraz cieplej mruczy
onomatopeje, mruga leniwą anaforą.
Nie przejdzie jej. Zadbano o sterylizację.
Ostatnie podrygi
Kolega z pracy opowiada mi o swoim ojcu,
który znał Wojaczka (wyobrażasz sobie?).
Dzień przed śmiercią Rafał zaprosił go
na wódkę (no chyba cię to nie dziwi?).
Poszli. Wojaczek walił poezją prosto
w oczy. Obaj walili w kocioł.
Ojciec kolegi nie cierpiał poezji.
Po prostu chciał pić w zacnym towarzystwie.
Setki mnożyły się magicznie, do nocy.
Nazajutrz na podłodze knajpy
walały się srebrne igły kielonków.
Nekrologi pachnące świeżą czernią
kłuły w oczy nazwiskiem
w całym Wrocławiu.
Daty
Kolega z pracy stwierdza, że ktoś,
kto rodzi się 6 grudnia 45 roku nie robi sobie jaj.
Po prostu przetrwał część ostatniego roku wojny
w najbardziej bezpiecznym miejscu.
Miał w dupie Hitlera (facet i tak skończył ze sobą w kwietniu),
czekając na kolejny miesiąc (dosłownie i w przenośni).
8 maja matka Rafała odetchnęła trochę głębiej.
Mogła nieśmiało zacząć marzyć – może to będzie syn
i ominą go takie czasy, jak właśnie (powoli) minione.
Ktoś, kto narodził się 6 grudnia, był po prostu prezentem.
Mamo, czy święty Mikołaj istnieje?
Wyróżniennie - Marek Kucak
* * *
odkąd wróciłem do Pawłowic trzęsę się
w naszym nieogrzewanym mieszkaniu
pomimo że słońce świeci od zarania to
chyba na jesień wypięło się do nas tyłkiem
chodzę z pokoju do kuchni na sztywnych
nogach robię kawę w kubku jem produkty
firmy Kinder pomimo tego zakładam drugi
sweter z sztucznej wełny nasz żółty księżyc
rozjaśnia obraz za oknem niezmienną
panoramę kościoła i cmentarza pamiętam
że kiedy wynosili cię z kaplicy ugięły mi
się nogi do teraz kiedy o tym przypomnę
trzęsę się w naszym nieogrzewanym mieszkaniu
spowiedź poety dwudziestosześcioletniego
na moje urodziny jestem sam
mam dwadzieścia sześć lat
nie uczęszczam do szkoły i kościoła
przez te wszystkie wiosny popełniłem
siedem grzechów głównych złamałem
dziesięć przykazań i dwie kości bliźnich
mam dwadzieścia sześć lat
i wiem że człowiek zdolny jest
rodzić i zabijać jestem ojcem
zabijam muchy i pająki
może tylko dlatego że wokół mnie
nie toczą się wojny
podciągam się dziesięć razy
umiem zrobić sto pompek
chodzę piętnaście tysięcy kroków bez zadyszki
jestem człowiekiem zdrowym ciałem i duchem
zdolnym kochać kobiety o pełnych ustach
twardych piersiach
nie mam nauczyciela ani mistrza
nie szukam
pojmuję skurwysyński świat
przerzucałem gnój i papiery korporacji
doświadczyłem śmierci bliskich
umiem badać duchy
nie każdemu zawierzam
przyglądałem się kłodom pod nogami
znam smak soli i goryczy
poznałem wiatr w oczach
tych którzy się śmiali i którzy płakali
płakałem i śmiałem się
jestem dwudziestosześcioletnim mężczyzną
kolejnym pokoleniem konstruktorów
bomby wodorowej
6.10
testament
dziecku śni się poród
dziecko cierpi po raz pierwszy
przy mlecznej piersi matki
śpij maleńki śpij zanim opowiedzą ci
o Katyniu Wołyniu złej Moskwie
Berlinie obozie Jaworzno i oddziale Łuna
dopóki nie zabiorą cię do Muzeum Auschwitz
Muzeum Treblinka Lublin (KL)
śpij maleńki słodko śpij zanim
dorośli dadzą wyraz o krzyżowaniu
gazowaniu kremowaniu i już na zawsze
będziesz musiał żyć ze śmiercią
będąc jak drzewo okutane drutem kolczastym
które przyjmuje cierpienie bezgłośnie w korę
rosnąc na mlecznej piersi matki ziemi
wyróżnienie - Krzysztof Martwicki
zanim
ile jeszcze światów umrze
zanim wreszcie otworzą
ten sklep myśli sobie
wiem co myśli
więc się przysiadam
teraz mamy nadzieję razem
żeby choć zgrzyt jakiś zaranny
zamkowy albo firanka w witrynie
zadrżała panna młoda ale nic
żeby ciut ociupina ździebełko
byle kamyk się zazielenił
ale nic już 5.29 rano i nic
wstać zapukać myśli sobie
głupio jakoś nie wypada
myślę sobie
na drzwiach pisze
że od szóstej
czyli szmat życia
nerwowo macamy po kieszeniach
te wczorajsze jedyne na świecie
złoty osiemdziesiąt czy są są
starczy zastanawia się
spokojnie starczy myślę sobie
chyba żeby podrożyli
5.41 i jeszcze nic nie wiadomo
zero akcji
jest źle
zapalamy po calaku
nie ma przecież takiej psychologii
która mogłaby to znieść
wreszcie Szósta Legendarna
Punktualna Drzwi na Oścież
Wielką Oścież do Samego Nieba
i jest po co myśli sobie
i jest po co myślę sobie
żyć
kosy o poranku
zanim gołębie zaczną tłuc
trudną miłość po gałęziach
spod żywopłotów z nocnych rozpadlin
świtem śmieszne kosy wychodzą na zwiad
truchtają wpatrzone w ziemię robią dziurki smakują
i wcale się nie boją
one pierwsze wiedzą
czy jeszcze jest świat
* * *
teraz on się przysiada
i tak sobie patrzymy
dal jak to dal zawsze sinieje
wczoraj ktoś ustawił dwa strachy na wróble
to już jest nas czterech
uśmiechamy się w duchu
nigdy się nie odzywamy
tylko palimy w milczeniu
i patrzymy
potem któryś wstaje
i sobie idzie
jeśli ma dokąd
dziś on pierwszy pstryka petem na do widzenia
alkoholu zawsze jest za mało mówi
i miłości
wyróżnienie - Urszula Krajewska-Szeligowska
Koniak
Coś mówisz. W lewej ręce kielich, w prawej koniak.
Twój głos mi się wydaje dziwny, histeryczny.
Chowasz w pancernej szafie o barwie mahoniu
Stare szpargały czasu, życia manuskrypty.
Z pękatej butli lejesz koniak do kielicha.
Przelewa się. Nie widzisz. Myślą nie tu jesteś.
Pamiętasz? Pamięć miałeś zawsze dobrą. Wzdychasz.
Milczysz. Bez słów jest lepiej. Wszystko powiesz gestem.
Wulkan już wygasł. Kiedyś wciąż z krateru dymił.
W nim się jak w czarcim kotle gotowała lawa.
Pamiętasz wspólne plany? Co się stało z nimi?
Mówiłeś, że to dla mnie i dla ciebie. Dla nas.
W krainie złudzeń gorycz w czarze się przelewa.
Koniak wypity. Głowa pusta. Żadnych planów.
Wciąż nic nie mówisz. Patrzysz w czarne okno. Ziewasz.
Chcesz zamknąć starą szafę? Dobrze się zastanów!
Prośba
Otul mnie ciszą. Niechaj odpocznę
od życia w zgiełku i krzyku,
potem o sobie
szeptem opowiedz
wolno, spokojnie, po cichu.
Kołysz mnie pieśnią nastroju pełną,
tą z łagodności krainy,
niech jej melodia
brzmi przez noc do dnia,
przy niej o szczęściu niech śnimy.
A duszę namaść słowa balsamem,
wonnym jak fiołki w ogrodzie.
Niech się bezpiecznie
poczuje wreszcie
i niech tych słów słucha co dzień.
Miłością otocz mnie poprzez ciszę,
słowo i pieśń melodyjną,
bo one razem
jej są wyrazem,
z tobą wraz do mnie niech przyjdą.
Zbigniew Jaszczyk - nagroda im. Jana Stanisława Kiczora za najlepszy wiersz rymowany
W teatrze niezapomnienia
Chciałeś, jak aktor, fikcją się zasłaniać,
pustej widowni recytując wiersze –
myśli zebranych nocny monodramat:
czas uwięziony w świecie unicestwień.
Improwizacją pofrunąć bez skrzydeł,
przed samym sobą wylewając żale,
lecz mimo starań, wciąż nie potrafiłeś,
ukrytej w słowie boskiej cząstki znaleźć.
Kwestia za kwestią, jakbyś kulę toczył
między aktami opuszczanych kotar,
czekając, kiedy strach ci spojrzy w oczy
znakiem, że spektakl do finału dotarł.
Ucichły kroki na zmurszałych deskach,
budkę suflera kornik przestał drążyć,
duch w pustej sali nigdy nie zamieszkał
i nigdy więcej już nie zasiadł w loży.
Dzisiaj jedynie czas odtwarza dramat,
bo scenariusza już nie może zmienić,
na pajęczyną malowanych ścianach
światłem latarni gra w teatrze cieni.
Wyróżnienie - Urszula Krajewska-Szeligowska
Deszcz
Deszcz jesienny. Szaruga.
Mokre astry w ogrodach.
Deszczu łkanie i lament,
Mokry liść, mokra twarz.
Noc jesienna. Noc długa.
Szkoda łez. Życia szkoda.
Północ. Twarz zapłakana.
Wino zerka ze szkła.
Deszcz zacina. Ziąb. Nokturn.
Przeszłość w kroplach rozmyta.
Cztery ściany, pianino
Dziesięć palców, a- moll.
Noc za oknem, noc w środku.
Szary mrok, czarna płyta.
Widać dno. Gdzie to wino?
Stuka ktoś. Kto tam? Kto?
Nikt. Deszcz. W okno dżdżu kropla
dudni głośno, miarowo,
jak w klawisze uderza,
trzyma rytm, dzwoni w takt.
Mokra twarz, mokre okna,
było wino i słowo.
W słowo już nie uwierzy.
Wina brak. Wiary brak.
Każdy jest kowalem własnego losu. Nie każdy Kowalczykiem.
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Gratuluję laureatom. Najbardziej przypadły mi do gustu wiersze Krzysztofa Martwickiego.
A tu taki kwiatek - na samym dole strony wiersz laureatki wklejony w grudniu ub. roku: http://menazeria.eu/12,teksty-literacki ... ykulID=730
Paryż w 3D
patrzymy sobie w oczy
i nic z tego nie wynika
dławimy się frazą z Godarda
jakbyśmy zostali skazani
na Nową Falę
mamy tyle innych
języków znaczeń symboli
i kolejną noc
z którą nie przypłyną
Czy tylko ja dostrzegam podobieństwo?
Wersja z napisami
patrzymy sobie w oczy i nic z tego
nie wynika. dławimy się frazą z Godarda,
jakbyśmy zostali skazani na nową
falę. w zanadrzu spacer nad Wisłą, zwrot
topić smutki zyskuje nowy sens. tak wiele
języków, znaczeń, symboli podsuniętych
w kliszach, jak kolejna noc, z którą nie przypłyną.
A tu taki kwiatek - na samym dole strony wiersz laureatki wklejony w grudniu ub. roku: http://menazeria.eu/12,teksty-literacki ... ykulID=730
Paryż w 3D
patrzymy sobie w oczy
i nic z tego nie wynika
dławimy się frazą z Godarda
jakbyśmy zostali skazani
na Nową Falę
mamy tyle innych
języków znaczeń symboli
i kolejną noc
z którą nie przypłyną
Czy tylko ja dostrzegam podobieństwo?
Wersja z napisami
patrzymy sobie w oczy i nic z tego
nie wynika. dławimy się frazą z Godarda,
jakbyśmy zostali skazani na nową
falę. w zanadrzu spacer nad Wisłą, zwrot
topić smutki zyskuje nowy sens. tak wiele
języków, znaczeń, symboli podsuniętych
w kliszach, jak kolejna noc, z którą nie przypłyną.
Ostatnio zmieniony pt 30 lis, 2018 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Homunkulusie, jak brzmi imię twe? :)
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Gratuluję wszystkim uczestnikom i zwyciężcom-
- ja tez widzęMariola Kruszewska pisze:Czy tylko ja dostrzegam podobieństwo?
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
-
- Posty: 832
- Rejestracja: ndz 14 lut, 2016
Bardzo, bardzo gratuluję wszystkim uczestnikom i wygranym
Abandonie, strasznie się cieszę i jeszcze raz gratuluję
Abandonie, strasznie się cieszę i jeszcze raz gratuluję
"Każdy człowiek jest jak księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu"
- Wiesława Ptaszyk
- Posty: 2007
- Rejestracja: śr 06 lip, 2016
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
Serdeczne gratulację laureatom i wyróżnionym Pamięć o Miszy i Janie jest godnie utrwalana