POZOSTAŁE 2012
: czw 05 kwie, 2012
c.v. jako temat zastępczy
Twoje słowo rozpaliło duszę
ciepłem i jak na drożdżach spęczniała
odwaga rozkiełkowała zielenią w wersach
dojrzały stopniowo dialogi w różowych pąkach
nastąpił wybuch po twoim wyznaniu
ktoś podpalił trawę – a wszędzie piszą – nie wypalajcie
łąk nie zabijajcie ptaków trzmieli i jaszczurek
gniazda nie fruwają
nieopierzone nie potrafią a twardy dysk zapisał
resztę.
Nielotne
zapisałeś mi w pamięci – czeszę zmysły tak
bardzo moje jak rozplecione warkocze
i wtedy
nie wiem dlaczego
zaćmienie oczu w papierowych sercach
rozgorzało bojaźnią słowa
w międzyczasie
pąki oznajmiły powtórną wiosnę
na nieskończoność
Droga niezapomniana
nie zapomnę tamtej drogi
- najkrótszej ze wszystkich
bez względu na pogodę
czas i odległość
do Twego serca Mamo
droga
to tylko
jedno spojrzenie
i wiedziałaś wszystko
nie pytając o nic
cokolwiek było
wychodziłaś
naprzeciw z miłością
na dłoni
teraz kopiuję tamten kształt
(w miarę potrzeby)
wskazując kierunek
własnej gromadce
wędrowców
Stało się?
No i nic się nie stało
póki fale nie zaczęły
bajek opowiadać;
- że właśnie stało,
- że przy świadkach,
- że on to widział i nawet
chciał...
Nazajutrz stanęło wszystko
na głowie
i stoi dotąd.
A prawda jak pomniki
niedzisiejszych bohaterów
sypiących się pod ciężarem młota.
W sumie – nic się nie stało
lecz czy
rozumiesz co to honor.
Poza mną już
tysiące dróg
i ścieżek moc
trudno-dostępnych
według busoli serca i rozumu
kierunek na zachód
pomimo wiatrów smagających
w twarz
i nawałnicy dżdżów
z pewnością właściwy
był
Jutro czyli 67 mgnień do jesieni
płytkością słowa dopowiem uczucia
i wrażenia w materii pojednania
narody nieskore do innych
widzeń ponad własne intelekty
zbyt wiele oczekiwań od wiary
w cuda i nowych świętych
fakty wymagają
poświęceń życia skracając wiek
jesiennej szczęśliwości
jedynie podmiot mający tron
w dzierżawie przywdział
szlachetną zaradność
jako fundator szczęścia
zadowolony z siebie
a w założeniu
para-no-i-logiczne
że po nas
choćby Apokalipsa
Też ludzkie czyny
za ścianą przedstawienie
nie ma granic - leje się
głośniej niż transmisja sportowa
aktorki palą teatr
kamerzysta rży
drży ściana od q/rwania
do momentu gdy sylaby w półśnie
bredząc od zmęczenia zastygną
jutro znów obiegnie miasto
poranna wiadomość
wyprowadzając w pole przyzwoitość
i głupotę
Heroina
kruszę kamienie nikomu
(nie)potrzebne
na zapas
by zbudować drogę
w jutrzejsze niebo
z czeluścią piekieł
gotowe na przyjęcie
czułości jak
niedościgła heroina pierwszego
znaczenia
choć nie do końca wieczna
bo szczęście jej przeznaczone
ominie
z rozmachem
Ja kura
ja kura
- udomowiony ptak, codziennie swoim kud-kudak
oznajmiam światu, że siedząc niosłam jajo;
już nie na grzędzie
co plamą dla wsi była wszędzie,
lecz w klatce według norm unijnych,
z miejscem na ściereczkę z tetry
i powiem wam, że zezwolenie na spacerki mam;
wtedy zakładam getry i niosę
new jajo do Sevres pod Paryżem,
by świeżynką stał się wzór
na miarę czasów zjednoczonych
w Europie kur
dostałam pieczęć jako gwarant
cnót wszelkich i wymiarów
więc teraz jeśli jaki palant mi powie,
że za małe - ja mu
tym jajem między gały;
przecież ja kura - pełna cnót
a moje jajo very good
i to, że cena poszła w górę - normalna rzecz
unijna kura chce mieć 'furę'
i koguta przedniej marki;
nie może być jak do tej pory,
że każda Magda swoje zbiory
gdzieś pod fartuchem wynosiła
i nikt nie wiedział ile było,
a ja kura (tu kura płacze)
domowego chowu -
- było minęło...
teraz rok cały będę znowu
w reklamie bardzo ważna,
niemuzykalna - bom nie słowik,
no i nie orzeł, i nie paw,
lecz żądam europejskich praw;
przecież na rosół dam się złowić,
a uda moje - sama rozkosz;
już oblizujesz się - już bierzesz
skrzydełka z mikrofali - mniam
każdemu się we smaki dam,
ja kura żywicielka latorośli
gatunków różnych,
najczęściej próżnych,
nie gardzą mną również dorośli
chociaż
zaszczytne miejsce w łóżkach
puchowe kołdry i poduszki
- tej no... Balbiny gąski
ale zakąski - na chybcika to już
na pierwszym miejscu moje
ot - takie jajo i majonez
pamięta szkolny bal - polonez
na stół sałatkę z czterech jaj...
i znowu pomarzymy - mniam
- tak choćby ze sto gram...
a potem tatar i tatarak
w marzeniach gniazdo się zakrawa,
lecz kogut gdzie -
bez niego nic, bez niego - aj
nie zniosę żadnych jaj.
Rozdarcie
pióro nie znosi krewetek
prawdy życia delikatnie rozbierze
głupcom można rozdawać olej
z instrukcją obsługi
na wszelki nieużytek zostanie
ugorem przez wieczność
bo wietrzność nie warta jest piór
Wiosenne zaklęcia
"ach to ty!"
całą wieczność moim marzeniem
(w białych bałwanach upiornie)
zawsze tym samym
ciepłem
kapie świt
i płomień roziskrza
przychodź więc
rozgrzej promieniem
a wtedy
niech sobie zegar
cofa czas
niech się nawet zatrzyma
już cię chwytam
kochana za poły
magią zaplatam
idę
w rozkwity
aromatem wiosny
zaklinam stokrotki
bielą i różem
a żółty z fioletem
ja przyodziewam
szafran
krokus spiski
Twoje słowo rozpaliło duszę
ciepłem i jak na drożdżach spęczniała
odwaga rozkiełkowała zielenią w wersach
dojrzały stopniowo dialogi w różowych pąkach
nastąpił wybuch po twoim wyznaniu
ktoś podpalił trawę – a wszędzie piszą – nie wypalajcie
łąk nie zabijajcie ptaków trzmieli i jaszczurek
gniazda nie fruwają
nieopierzone nie potrafią a twardy dysk zapisał
resztę.
Nielotne
zapisałeś mi w pamięci – czeszę zmysły tak
bardzo moje jak rozplecione warkocze
i wtedy
nie wiem dlaczego
zaćmienie oczu w papierowych sercach
rozgorzało bojaźnią słowa
w międzyczasie
pąki oznajmiły powtórną wiosnę
na nieskończoność
Droga niezapomniana
nie zapomnę tamtej drogi
- najkrótszej ze wszystkich
bez względu na pogodę
czas i odległość
do Twego serca Mamo
droga
to tylko
jedno spojrzenie
i wiedziałaś wszystko
nie pytając o nic
cokolwiek było
wychodziłaś
naprzeciw z miłością
na dłoni
teraz kopiuję tamten kształt
(w miarę potrzeby)
wskazując kierunek
własnej gromadce
wędrowców
Stało się?
No i nic się nie stało
póki fale nie zaczęły
bajek opowiadać;
- że właśnie stało,
- że przy świadkach,
- że on to widział i nawet
chciał...
Nazajutrz stanęło wszystko
na głowie
i stoi dotąd.
A prawda jak pomniki
niedzisiejszych bohaterów
sypiących się pod ciężarem młota.
W sumie – nic się nie stało
lecz czy
rozumiesz co to honor.
Poza mną już
tysiące dróg
i ścieżek moc
trudno-dostępnych
według busoli serca i rozumu
kierunek na zachód
pomimo wiatrów smagających
w twarz
i nawałnicy dżdżów
z pewnością właściwy
był
Jutro czyli 67 mgnień do jesieni
płytkością słowa dopowiem uczucia
i wrażenia w materii pojednania
narody nieskore do innych
widzeń ponad własne intelekty
zbyt wiele oczekiwań od wiary
w cuda i nowych świętych
fakty wymagają
poświęceń życia skracając wiek
jesiennej szczęśliwości
jedynie podmiot mający tron
w dzierżawie przywdział
szlachetną zaradność
jako fundator szczęścia
zadowolony z siebie
a w założeniu
para-no-i-logiczne
że po nas
choćby Apokalipsa
Też ludzkie czyny
za ścianą przedstawienie
nie ma granic - leje się
głośniej niż transmisja sportowa
aktorki palą teatr
kamerzysta rży
drży ściana od q/rwania
do momentu gdy sylaby w półśnie
bredząc od zmęczenia zastygną
jutro znów obiegnie miasto
poranna wiadomość
wyprowadzając w pole przyzwoitość
i głupotę
Heroina
kruszę kamienie nikomu
(nie)potrzebne
na zapas
by zbudować drogę
w jutrzejsze niebo
z czeluścią piekieł
gotowe na przyjęcie
czułości jak
niedościgła heroina pierwszego
znaczenia
choć nie do końca wieczna
bo szczęście jej przeznaczone
ominie
z rozmachem
Ja kura
ja kura
- udomowiony ptak, codziennie swoim kud-kudak
oznajmiam światu, że siedząc niosłam jajo;
już nie na grzędzie
co plamą dla wsi była wszędzie,
lecz w klatce według norm unijnych,
z miejscem na ściereczkę z tetry
i powiem wam, że zezwolenie na spacerki mam;
wtedy zakładam getry i niosę
new jajo do Sevres pod Paryżem,
by świeżynką stał się wzór
na miarę czasów zjednoczonych
w Europie kur
dostałam pieczęć jako gwarant
cnót wszelkich i wymiarów
więc teraz jeśli jaki palant mi powie,
że za małe - ja mu
tym jajem między gały;
przecież ja kura - pełna cnót
a moje jajo very good
i to, że cena poszła w górę - normalna rzecz
unijna kura chce mieć 'furę'
i koguta przedniej marki;
nie może być jak do tej pory,
że każda Magda swoje zbiory
gdzieś pod fartuchem wynosiła
i nikt nie wiedział ile było,
a ja kura (tu kura płacze)
domowego chowu -
- było minęło...
teraz rok cały będę znowu
w reklamie bardzo ważna,
niemuzykalna - bom nie słowik,
no i nie orzeł, i nie paw,
lecz żądam europejskich praw;
przecież na rosół dam się złowić,
a uda moje - sama rozkosz;
już oblizujesz się - już bierzesz
skrzydełka z mikrofali - mniam
każdemu się we smaki dam,
ja kura żywicielka latorośli
gatunków różnych,
najczęściej próżnych,
nie gardzą mną również dorośli
chociaż
zaszczytne miejsce w łóżkach
puchowe kołdry i poduszki
- tej no... Balbiny gąski
ale zakąski - na chybcika to już
na pierwszym miejscu moje
ot - takie jajo i majonez
pamięta szkolny bal - polonez
na stół sałatkę z czterech jaj...
i znowu pomarzymy - mniam
- tak choćby ze sto gram...
a potem tatar i tatarak
w marzeniach gniazdo się zakrawa,
lecz kogut gdzie -
bez niego nic, bez niego - aj
nie zniosę żadnych jaj.
Rozdarcie
pióro nie znosi krewetek
prawdy życia delikatnie rozbierze
głupcom można rozdawać olej
z instrukcją obsługi
na wszelki nieużytek zostanie
ugorem przez wieczność
bo wietrzność nie warta jest piór
Wiosenne zaklęcia
"ach to ty!"
całą wieczność moim marzeniem
(w białych bałwanach upiornie)
zawsze tym samym
ciepłem
kapie świt
i płomień roziskrza
przychodź więc
rozgrzej promieniem
a wtedy
niech sobie zegar
cofa czas
niech się nawet zatrzyma
już cię chwytam
kochana za poły
magią zaplatam
idę
w rozkwity
aromatem wiosny
zaklinam stokrotki
bielą i różem
a żółty z fioletem
ja przyodziewam
szafran
krokus spiski