Chodzę
: czw 10 gru, 2009
Chodzę
chodzę po ciemnych ulicach
żal wylałem na przyjaciół
z zazdrości
że ich nie mogę uczynić swoim
chodzę po mokrych ulicach
żal wylałem na rodzinę
ze smutku
że to co ich musi być i moje
chodzę po pustych ulicach
żal wylałem na obcych mi ludzi
prze złość
za to że moje jest im obce
chodzę po czarnych asfaltach
żwirach pisakach i płytach
pustych w obcym mi tłumie
ostrych niewdzięcznych szemranych dróżkach
rozkołysanych ruchem bioder kocich łbach
po stopniach bramach i klatkach
czarne zmory chowając w klasery
i po szkłach tłuczonych
i po niedopałkach
i po płatkach niechcianych bukietów
i po rozlanych cierpieniach
i po dyskusjami pełnych salach
i po bogatych apartamentach
i po szpitalnych oddziałach
i po klasztornych uliczkach
i wśród natchnionych posągów i rozciągniętych straganami targach i parkach przepełnionych śmiechem i monumentach wiary i niewiary i odkupienia i potępienia i poznania i głupoty i radości i zmęczenia i rezygnacji i pożądania i nadziei i miłości i niemiłości
i pytam się po co
chodzę po ciemnych ulicach
żal wylałem na przyjaciół
z zazdrości
że ich nie mogę uczynić swoim
chodzę po mokrych ulicach
żal wylałem na rodzinę
ze smutku
że to co ich musi być i moje
chodzę po pustych ulicach
żal wylałem na obcych mi ludzi
prze złość
za to że moje jest im obce
chodzę po czarnych asfaltach
żwirach pisakach i płytach
pustych w obcym mi tłumie
ostrych niewdzięcznych szemranych dróżkach
rozkołysanych ruchem bioder kocich łbach
po stopniach bramach i klatkach
czarne zmory chowając w klasery
i po szkłach tłuczonych
i po niedopałkach
i po płatkach niechcianych bukietów
i po rozlanych cierpieniach
i po dyskusjami pełnych salach
i po bogatych apartamentach
i po szpitalnych oddziałach
i po klasztornych uliczkach
i wśród natchnionych posągów i rozciągniętych straganami targach i parkach przepełnionych śmiechem i monumentach wiary i niewiary i odkupienia i potępienia i poznania i głupoty i radości i zmęczenia i rezygnacji i pożądania i nadziei i miłości i niemiłości
i pytam się po co