Mieczysław Jastrun
: ndz 26 lip, 2020
Cień
Gdy proch mój wsiąknie w ziemię czarną,
Gdy głos rozwieje się w powietrzu
Strasznego świata, który-m w snach
Nie całkiem szczelnych przeczuł,
Kiedy na krwi przelanej darmo
Odmładzający zieleń traw
Zasieje czas swą ruń cmentarną,
Ty się, o cieniu, przy mnie zjaw!
Z jakiejś milczącej biblioteki
W gorące letnie popołudnie,
Gdzie chłodny będę spał wśród spieki,
Głębiej niż dzisiaj śpię i trudniej,
Wyniosą mnie na szumy drzew
Nie narodzone jeszcze dłonie,
Moja sczerniała dawno krew
Na nowo w żywej krwi zapłonie.
I narodzony jeszcze raz
Z jaką radością, z jaką trwogą
Ujrzę, jak ptak przecina blask,
Jak wierzby chwieją się nad drogą...
I tak w ojczystą wejdę mowę
Zdrożony i okryty pyłem,
Wiedząc, że tylko się zbudziłem,
By znów podłożyć śmierć pod głowę.
(1941)
Gdy proch mój wsiąknie w ziemię czarną,
Gdy głos rozwieje się w powietrzu
Strasznego świata, który-m w snach
Nie całkiem szczelnych przeczuł,
Kiedy na krwi przelanej darmo
Odmładzający zieleń traw
Zasieje czas swą ruń cmentarną,
Ty się, o cieniu, przy mnie zjaw!
Z jakiejś milczącej biblioteki
W gorące letnie popołudnie,
Gdzie chłodny będę spał wśród spieki,
Głębiej niż dzisiaj śpię i trudniej,
Wyniosą mnie na szumy drzew
Nie narodzone jeszcze dłonie,
Moja sczerniała dawno krew
Na nowo w żywej krwi zapłonie.
I narodzony jeszcze raz
Z jaką radością, z jaką trwogą
Ujrzę, jak ptak przecina blask,
Jak wierzby chwieją się nad drogą...
I tak w ojczystą wejdę mowę
Zdrożony i okryty pyłem,
Wiedząc, że tylko się zbudziłem,
By znów podłożyć śmierć pod głowę.
(1941)