O wyższości świąt Bożego Narodzenia
Moderator: Tomasz Kowalczyk
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy, czyli wiosenny felieton całkiem niepoważny.
Nieodżałowany Jan Tadeusz Stanisławski napisał kilkadziesiąt humoresek na udowodnienie zgoła odmiennej tezy; szanując Wielkie Pióro, nie omieszkam jednak wygłosić zdania polemicznego.
Dla chrześcijan sprawa wydaje się niepodlegająca dyskusji – to wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa i w zmartwychwstanie człowieka stanowi podwaliny religii Nowego Testamentu. Ufność w nieśmiertelność duszy, w zwycięstwo życia nad śmiercią daje ludziom powód do duchowej radości. Niewierzącym pozostaje cieszyć się z dodatkowego wolnego dnia, możliwości przebywania z rodziną i nadejścia wiosny.
Biorąc pod uwagę sam fakt długości świętowania, już na starcie Boże Narodzenie góruje zdecydowanie, gdyż przypada 25 i 26 grudnia, a nie zawsze jedno z tych dni wypada w niedzielę.
Mimo wyższej rangi Wielkanocy w wymiarze religijnym, to Boże Narodzenie zakorzeniło się silniej w polskiej tradycji, obrosło większą ilością zwyczajów i obyczajów. Poza palmą i koszyczkiem, do którego jakże często wkładamy czekoladowego zajączka (skąd anglosaski zajączek w mazowieckiej święconce?), drewniane pisanki i plastikowego kurczaczka, żywy jest zwyczaj polewania się wodą w Wielkanocny Poniedziałek (chroń nas, Opatrzności, przed hordami młodzieży uzbrojonej w wiadra!). Jakże ubogo ów zestaw wygląda na tle choinki, jemioły, sianka, św. Mikołaja, prezentów, pierwszej gwiazdki, opłatka i kolędy. Gdy byłam mała, musiałam łykać kotki ze święconej palmy, rzekomo profilaktycznie na ból gardła. Dziś moje dzieci z przerażenia wytrzeszczają oczy, gdy im o tym opowiadam. Jajek też nie chce im się dekorować, to takie pracochłonne i wysoce nieefektywne w niewprawnych palcach. Wystarczy kąpiel w cebulowych łupinach. Tradycyjne ciasta pojawiają się tradycyjnie w zwyczajne niedziele. Cukrowy baranek przestał stanowić przedmiot dziecięcego pożądania. Cieniutko z tymi zwyczajami…
Wigilijna wieczerza bije na głowę klimatem i niepowtarzalnością atmosfery niedzielne śniadanie, i gdzież porównywać łamanie się opłatkiem do dzielenia jajeczkiem! W niektórych regionach Polski wędrują jeszcze orszaki dynguśników mających podobną tradycję, co kolędnicy, ale spotkanie ich graniczy z cudem nawet na Podhalu, podczas gdy kolędowanie ma się całkiem nieźle. Wielkanocne święto rozpoczyna msza rezurekcyjna, której towarzyszy dźwięk dzwonów i huk wystrzałów. Jakże sennie brzmi dostojne „Wesoły nam dzień dziś nastał” śpiewane o szóstej rano w zestawieniu z tubalnym „Wśród nocnej ciszy Bóg się nam rodzi”, choć śpiewanym o północy.
W jednym tylko Wielkanoc przegrywa z Bożym Narodzeniem – ilością wydanych na godne świętowanie zaskórniaków. Odpada wszak kosztowny obowiązek kupowania prezentów, choć do łask wraca dawny zwyczaj obdarowywania się jajkami (czekoladowymi, rzecz jasna), ewentualnie zajączkami (także z czekoladowej masy). Wierzę gorąco w nieograniczoną kreatywność handlowców, już oni coś wymyślą, rozreklamują i wmówią nam konieczność zakupu tego czy owego – to tylko kwestia czasu. I wtedy upadnie jedyny argument wywyższający wiosenne święta, a moja teza będzie nie do podważenia!
Nieodżałowany Jan Tadeusz Stanisławski napisał kilkadziesiąt humoresek na udowodnienie zgoła odmiennej tezy; szanując Wielkie Pióro, nie omieszkam jednak wygłosić zdania polemicznego.
Dla chrześcijan sprawa wydaje się niepodlegająca dyskusji – to wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa i w zmartwychwstanie człowieka stanowi podwaliny religii Nowego Testamentu. Ufność w nieśmiertelność duszy, w zwycięstwo życia nad śmiercią daje ludziom powód do duchowej radości. Niewierzącym pozostaje cieszyć się z dodatkowego wolnego dnia, możliwości przebywania z rodziną i nadejścia wiosny.
Biorąc pod uwagę sam fakt długości świętowania, już na starcie Boże Narodzenie góruje zdecydowanie, gdyż przypada 25 i 26 grudnia, a nie zawsze jedno z tych dni wypada w niedzielę.
Mimo wyższej rangi Wielkanocy w wymiarze religijnym, to Boże Narodzenie zakorzeniło się silniej w polskiej tradycji, obrosło większą ilością zwyczajów i obyczajów. Poza palmą i koszyczkiem, do którego jakże często wkładamy czekoladowego zajączka (skąd anglosaski zajączek w mazowieckiej święconce?), drewniane pisanki i plastikowego kurczaczka, żywy jest zwyczaj polewania się wodą w Wielkanocny Poniedziałek (chroń nas, Opatrzności, przed hordami młodzieży uzbrojonej w wiadra!). Jakże ubogo ów zestaw wygląda na tle choinki, jemioły, sianka, św. Mikołaja, prezentów, pierwszej gwiazdki, opłatka i kolędy. Gdy byłam mała, musiałam łykać kotki ze święconej palmy, rzekomo profilaktycznie na ból gardła. Dziś moje dzieci z przerażenia wytrzeszczają oczy, gdy im o tym opowiadam. Jajek też nie chce im się dekorować, to takie pracochłonne i wysoce nieefektywne w niewprawnych palcach. Wystarczy kąpiel w cebulowych łupinach. Tradycyjne ciasta pojawiają się tradycyjnie w zwyczajne niedziele. Cukrowy baranek przestał stanowić przedmiot dziecięcego pożądania. Cieniutko z tymi zwyczajami…
Wigilijna wieczerza bije na głowę klimatem i niepowtarzalnością atmosfery niedzielne śniadanie, i gdzież porównywać łamanie się opłatkiem do dzielenia jajeczkiem! W niektórych regionach Polski wędrują jeszcze orszaki dynguśników mających podobną tradycję, co kolędnicy, ale spotkanie ich graniczy z cudem nawet na Podhalu, podczas gdy kolędowanie ma się całkiem nieźle. Wielkanocne święto rozpoczyna msza rezurekcyjna, której towarzyszy dźwięk dzwonów i huk wystrzałów. Jakże sennie brzmi dostojne „Wesoły nam dzień dziś nastał” śpiewane o szóstej rano w zestawieniu z tubalnym „Wśród nocnej ciszy Bóg się nam rodzi”, choć śpiewanym o północy.
W jednym tylko Wielkanoc przegrywa z Bożym Narodzeniem – ilością wydanych na godne świętowanie zaskórniaków. Odpada wszak kosztowny obowiązek kupowania prezentów, choć do łask wraca dawny zwyczaj obdarowywania się jajkami (czekoladowymi, rzecz jasna), ewentualnie zajączkami (także z czekoladowej masy). Wierzę gorąco w nieograniczoną kreatywność handlowców, już oni coś wymyślą, rozreklamują i wmówią nam konieczność zakupu tego czy owego – to tylko kwestia czasu. I wtedy upadnie jedyny argument wywyższający wiosenne święta, a moja teza będzie nie do podważenia!
Ostatnio zmieniony czw 05 kwie, 2012 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Jan Stanisław Kiczor
- Administrator
- Posty: 15130
- Rejestracja: wt 27 sty, 2009
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Według mnie najbardziej"marną" stroną Świąt Wielkanocnych, są pieśni. Niby radość, niby Zmartwychwstanie, a w nich jakiś żal, jakaś boleść, głosowo to wygląda źle, a i wyboru wielkiego nie ma.
Z chwilą gdy przeróżne kolędy powstawały pisane przez zacne pióra, znakomitych kompozytorów, tak te wiosenne święta jakoś tak zostały jakby odłogiem.
Pozdrawiam.
Z chwilą gdy przeróżne kolędy powstawały pisane przez zacne pióra, znakomitych kompozytorów, tak te wiosenne święta jakoś tak zostały jakby odłogiem.
Pozdrawiam.
Imperare sibi maximum imperium est
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
zdecydowanie też tak sądzę- jakoś te Bożonarodzeniowe mają klimat że tak powiem bardziej uroczysty- niby to świąteczne śniadanie też uroczyste ale do Wigilii nie dorasta i to co pisze Jan- kolędy są piękne wesołe i wiele znam na pamięć a wielkanocnej pieśni ani jednej nie potrafię zanucić- i jak tu się cieszyć- bo powinnismy sie cieszyć zmartwychwstaniem- jak wcześniej przeżywamy drogę krzyżową i czujemy cierpienie jakiego doświadczył Jezus
Miłość - to wariactwo. Lecz tylko idioci nie wariują.
A wiecie, że już się nie wszędzie odprawia się rezurekcyjną?Wielkanocne święto rozpoczyna msza rezurekcyjna, której towarzyszy dźwięk dzwonów i huk wystrzałów.
W niektórych kościołach ostatnie nocne nabożeństwo kończy się procesją 3 x wokół kościoła i dlatego tam nie ma rezurekcyjnej mszy.
Wszystko się zmienia z upływem czasu.
Ostatnio zmieniony pn 09 kwie, 2012 przez Maria, łącznie zmieniany 2 razy.