Podziemia
Moderator: Tomasz Kowalczyk
PODZIEMIA
Winda osobowa przewoziła dromaderów z nogami bez opon. Kiedy stawała na dole, zobaczyć można było rozwidlony tunel. Podziemne korytarze były oświetlone. Jego szersza odnoga prowadziła do kuchni. Stąd, w termosach zastępujących poprzednio używane kotły, przybywały do jadalni na piętrze - gorące dania. Drugie odgałęzienie wiodło do świeżego powietrza, do gładkich, nasłonecznionych alejek parku.
Za drzwiami z wyjściem na zewnątrz, znajdowała się pralnia połączona z dezynfekcją. Za dezynfekcją rozlokowały się kabiny z odwszalnią i obrębialnią, w których krochmalono, poszerzano lub nicowano ubrania mieszkańców, ich odzież, przetartą w szwach, rozłażącą się w rękach i zniszczoną wiekiem, proszkiem lub chlorem. Za pralnią mieściła się główna lompownia, główne składowisko zatęchłych szmat pozostałych po nieżywych, butwiejących w pamięci.
Wartościowe, do których krewni zapomnieli rościć pretensji, w miarę przyzwoite, szły na renowacyjną kupkę i wracały do innych pasażerów domu. Natomiast strzępy po niegdysiejszej świetności, strzępy upstrzone dziurami na łatach, trafiały do pieca. Lecz magazyn zawierał też pękate, foliowe pakunki zaplamionych piżam, prześcieradeł i powłoczek. Zostawały tu odkażone, by, wyprasowane i w pachnącej postaci, trafić z powrotem na poszczególne oddziały.
Winda osobowa przewoziła dromaderów z nogami bez opon. Kiedy stawała na dole, zobaczyć można było rozwidlony tunel. Podziemne korytarze były oświetlone. Jego szersza odnoga prowadziła do kuchni. Stąd, w termosach zastępujących poprzednio używane kotły, przybywały do jadalni na piętrze - gorące dania. Drugie odgałęzienie wiodło do świeżego powietrza, do gładkich, nasłonecznionych alejek parku.
Za drzwiami z wyjściem na zewnątrz, znajdowała się pralnia połączona z dezynfekcją. Za dezynfekcją rozlokowały się kabiny z odwszalnią i obrębialnią, w których krochmalono, poszerzano lub nicowano ubrania mieszkańców, ich odzież, przetartą w szwach, rozłażącą się w rękach i zniszczoną wiekiem, proszkiem lub chlorem. Za pralnią mieściła się główna lompownia, główne składowisko zatęchłych szmat pozostałych po nieżywych, butwiejących w pamięci.
Wartościowe, do których krewni zapomnieli rościć pretensji, w miarę przyzwoite, szły na renowacyjną kupkę i wracały do innych pasażerów domu. Natomiast strzępy po niegdysiejszej świetności, strzępy upstrzone dziurami na łatach, trafiały do pieca. Lecz magazyn zawierał też pękate, foliowe pakunki zaplamionych piżam, prześcieradeł i powłoczek. Zostawały tu odkażone, by, wyprasowane i w pachnącej postaci, trafić z powrotem na poszczególne oddziały.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Owsianko, łącznie zmieniany 1 raz.
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce
A. Bierce
-
- Posty: 1414
- Rejestracja: śr 26 lis, 2008
Proza rzeczywiście bardziej mi się podoba. Tchnie realizmem, a nawet naturalizmem (co lubię) i, ponad wszystko, prawdą. Ciekawa jestem tylko obszerności opowiadania, czy będą fragmenty z dialogami, akcją? Pozdrawiam <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Hanna Dikta, łącznie zmieniany 1 raz.