Ja "miastowa" o Przenikaniu autorstwa Wiesławy Ptaszyk
: czw 04 lis, 2021
Otwarłam tomik z kolorową okładką. Bywam czasami jak dziecko, zaczynam od ilustracji. Biało - czarne. Dlaczego? Czytam wiersze wybrane przypadkiem, bo nie chcę być prowadzona za rękę, sama potem je poskładam w logiczną całość. Już po kilku poetyckich obrazkach myślę - ten zbiór mógłby stanowić epilog do "Chłopów" Reymonta albo innej powieści, a może powinien być rodzajem interpretacji malarstwa Chełmońskiego lub Malczewskiego. To samo umiłowanie " Małej Ojczyzny", ale u Wiesi odarte z patosu, ludomaństwa. Jej podmiot liryczny jest autentyczny, żyje na wsi, jest członkiem społeczności, mówi jej językiem, ma tę samą mentalność. Żadnych udziwnień, osądów, jak w antycznym dramacie obowiązuje tu zasada decorum, ściszenie głosu, gdy mowa o śmierci. Jednorodność stylistyczna jest ogromną zaletą tomiku. Pewnie dlatego te zdjęcia jak ze starych książek, z zapomnianych filmów, bez kolorowego " podrasowania".
Ja, wychowana w miejskim tłumie, owiana kurzem i przemysłowym dymem, uciekałam w każde wakacje na wieś. Tam pachniały świerki, mleko miało nieziemski smak, a wieczorna dziękczynna modlitwa uczyła szacunku dla pracy rolników na polu. Kiedyś opisałam swoją Arkadię ( Ujsoły), bo to miejsce kojarzyło mi się i kojarzy z czasem szczęśliwym. Myślę, że dla Autorki samo spisywanie zasłyszanych historii jest każdorazowo rodzajem powrotu do krainy, gdzie obowiązują proste normy etyczne, dzięki którym łatwo oddzielić dobro od zła.
Nasz czas wkrótce sięgnie swoją zaborczą ręką po tę ostoję tradycji, już to w niektórych wierszach zaczyna się przepowiadać np Nie wierzę w znaki:
zbite obłoki
jaskółki krążą coraz niżej
nad płowiejącą równiną
w cieniu mijają dni
kruszejemy
liść po liściu
Nie wiem, czy młode pokolenie sięgnie po ten typ wierszy, nie wiem, ale jestem pewna słowami Mickiewicza " pieśń ujdzie cało", JG
Ja, wychowana w miejskim tłumie, owiana kurzem i przemysłowym dymem, uciekałam w każde wakacje na wieś. Tam pachniały świerki, mleko miało nieziemski smak, a wieczorna dziękczynna modlitwa uczyła szacunku dla pracy rolników na polu. Kiedyś opisałam swoją Arkadię ( Ujsoły), bo to miejsce kojarzyło mi się i kojarzy z czasem szczęśliwym. Myślę, że dla Autorki samo spisywanie zasłyszanych historii jest każdorazowo rodzajem powrotu do krainy, gdzie obowiązują proste normy etyczne, dzięki którym łatwo oddzielić dobro od zła.
Nasz czas wkrótce sięgnie swoją zaborczą ręką po tę ostoję tradycji, już to w niektórych wierszach zaczyna się przepowiadać np Nie wierzę w znaki:
zbite obłoki
jaskółki krążą coraz niżej
nad płowiejącą równiną
w cieniu mijają dni
kruszejemy
liść po liściu
Nie wiem, czy młode pokolenie sięgnie po ten typ wierszy, nie wiem, ale jestem pewna słowami Mickiewicza " pieśń ujdzie cało", JG