Wiersz polityczny
Moderator: Tomasz Kowalczyk
-
- Posty: 860
- Rejestracja: pt 12 sie, 2011
Glo - cieszy, że w czasach, gdy ważą się losy Polski, zamiast beztroskiej twórczości w wymyślaniu pustych metafor i powielaniu rozterek duchowych peela, czego pełno w poetyckiej twórczości, przywracasz do rzeczywistości. Działanie zaczyna się od postawienia diagnozy albo problemu. Po niej przyjdzie czas na rozwiązania. A to krótkie wprowadzenie napisałem po to by uściślić pojęcie radykalizmu. Dostrzeganie, a jeszcze lepiej precyzyjne opisanie zjawisk to jeszcze nie jest radykalizm. Zaczyna się on wówczas, gdy po zdiagnozowaniu problemu rozwiązuje się go bez kunktatorstwa, bez oglądania się na poprawność polityczną i nieuniknione "koszty społeczne". Dramatem wielu emigrantów jest to, że za cenę lepszych warunków materialnych( nie zawsze satysfakcjonujacych) pozbawiają się tego co ja nazywam"naturalnym zanurzeniem w życiu społecznym". Zdiagnozowałaś mnóstwo realnych problemów. Może dyskusja pod wierszem rozjaśni trochę w głowach uśpionych lepszym od przeciętnej statusem materialnym i co zdumiewa ignorancją w znajomości kulisów transformacji ustrojowej, uwłaszczeń się, czy kontynuacji przynależności do układów. Pozdrawiam
"Szczęście...to znaczy...mieć adresata swoich uczuć i myśli." Agata Tuszyńska
Nacjonalizm, patriotyzm, wartości narodowe czy chrześcijańskie, to wszystko brzmi. Z pewnością głośniej niż coś tak mało popularnego jak zwyczajne człowieczeństwo.
Z ogromnym szacunkiem i podziwem dla Twoich umiejętności - przepraszam Glo
Z ogromnym szacunkiem i podziwem dla Twoich umiejętności - przepraszam Glo
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
Parafrazując Miłosza:
"...Poetka pamięta... A kiedyś spisane zostaną czyny i rozmowy...". Jeszcze raz akcentuję: doskonały wiersz, który tupnął, krzyknął i po kobiecemu zapłakał; więcej podobnych, bo - w sumie - ileż pisać można o kwiatkach, tęczach, motylkach, wiosnach i im podobnych "zwiewnościach"? Względnie o d****h, orgazmach, rzygowinach
oraz innych miotaniach się nie najpierwszego zdrowia, dusz? :zniesmaczony:
"...Poetka pamięta... A kiedyś spisane zostaną czyny i rozmowy...". Jeszcze raz akcentuję: doskonały wiersz, który tupnął, krzyknął i po kobiecemu zapłakał; więcej podobnych, bo - w sumie - ileż pisać można o kwiatkach, tęczach, motylkach, wiosnach i im podobnych "zwiewnościach"? Względnie o d****h, orgazmach, rzygowinach
oraz innych miotaniach się nie najpierwszego zdrowia, dusz? :zniesmaczony:
Na początku było Słowo (z Ewangelii św.Jana)
A niby dlaczego nie?Maria pisze:Fredzie - nie targuj się -
Czy koniecznie musisz mieć rację?
Pisałem wyżej, całym światem rządzi dziś kapitał międzynarodowy.Maria pisze:
Gdzie jeszcze są polskie firmy bez udziału kapitału zagranicznego???
Tak jest nie tylko u nas niestety.
:P
A więc klnijmy.Maria pisze: ludzie klną i maja rację.
:krzyk:
Maria dobrze napisała! Dla mnie sukces w wydaniu Freda, to ten wisielczy kawał z czasów Kuronia, kiedy w drodze do swoich ministerstw podążają niejaki Balcerowicz L. i rozchełstany Jacuś K.
Na trawniku, słaniający się z głodu i wycieńczenia, chłopina, próbuje skubać przystrzyżoną trawkę.
Minister Kuroń natychmiast sięga do portfela, natomiast podobny do "świętej Śmierci", Balcerowicz L. zerknął spod okularków i zakrakał:
"Jedź pan do Puszczy Kampinoskiej, tam trawa o wiele bardziej soczysta..." :-X :-\ :'(
Na trawniku, słaniający się z głodu i wycieńczenia, chłopina, próbuje skubać przystrzyżoną trawkę.
Minister Kuroń natychmiast sięga do portfela, natomiast podobny do "świętej Śmierci", Balcerowicz L. zerknął spod okularków i zakrakał:
"Jedź pan do Puszczy Kampinoskiej, tam trawa o wiele bardziej soczysta..." :-X :-\ :'(
Na początku było Słowo (z Ewangelii św.Jana)
Nie skończymy nigdy tej dyskusji. Nie o wierszach zresztą.
Proponuję taki kompromis:
http://fredora.cba.pl/kolo/kaczor.html
[ Dodano: Sro 11 Gru, 2013 ]
Czytaj uważnie. :oops:
Proponuję taki kompromis:
http://fredora.cba.pl/kolo/kaczor.html
[ Dodano: Sro 11 Gru, 2013 ]
W którym miejscu ja piszę o jakimś sukcesie?Lidia pisze:sukces w wydaniu Freda, to ten wisielczy kawał
Czytaj uważnie. :oops:
To uważam za niewłaściwe.Lidia pisze:rozchełstany Jacuś K.
Część własnych pieniędzy oddawał na szlachetny cel.
Coś po nim zostało do dzisiaj.
Jak można tak? - wypadałoby odrobinę hamować język!
Edward ma rację.EdwardSkwarcan pisze:Część własnych pieniędzy oddawał na szlachetny cel.
Coś po nim zostało do dzisiaj.
Jak można tak? - wypadałoby odrobinę hamować język!
Wśród tych tzw. najprawdziwszych Polaków" - tak totalnie narzekających na wszystkich i wszystko, tylko nie na siebie, są też ludzie kalający własne gniazdo.
Wstyd.
Temu Jackowi K. i wielu innym, należy sie nasza wdzięczność i szacunek.
Zacytowałem te dwa fragmenty z Twojej wypowiedzi Glo, ponieważ ten pierwszy jest doskonałą ilustracją tezy zawartej w drugim fragmencie.Gloinnen pisze: Ludzie, którzy w bandycki, rabunkowy sposób przeprowadzili transformację ustrojową i rozprzedali nasz majątek narodowy powinni odpowiedzieć za zdradę stanu. To oni bowiem doprowadzili Polskę do takiej sytuacji ekonomicznej, w której stała się dziadem proszalnym i z takiej pozycji występuje w stosunkach międzynarodowych, choćby i w relacjach z unijnymi "królami życia".
-------------------------------------------
Pytacie o pośmiewisko? Może nawet to za słabo powiedziane. O Polsce wszędzie można źle mówić. Każdy kraj dba o swoje narodowe wartości, pielęgnuje tradycje, stara się, aby światowa opinia publiczna nie fałszowała jego historii. Francuzi na przykład są wyjątkowymi szowinistami.
Polak, jeżeli ktoś go opluje, znieważy (w jego polskości), sam się przyłączy do tego prześmiewczego rechotu. I będzie potem analogicznie postępował w stosunkach z innymi rodakami. Do skutku.
Ludzie, którzy przeprowadzili naszą transformacje ustrojową nie mieli gotowych wzorców jak należy to robić, mieli do czynienia z żywym organizmem społecznym skażonym dodatkowo bandą pokomunistycznych zbirów i( jak na całym świecie) różnymi kombinatorami, oszustami itd., żerującymi jak zawsze, gdy dochodzi do rewolucyjnych przemian.
Przeprowadzili to jednak (nie unikając wielu błędów) w sposób, który wzbudził uznanie na świecie i tylko u nas są uznawani za bandytów, rabusiów i zdrajców.
Niestety, Glo, Twoja wypowiedź wpisuje się całkiem dobrze w ten schemat.
Zgadza się, sprzedaliśmy weile przedsiębiorstw za grosze i sporo w tym było przekrętów, ale czy skażone przerostem zatrudnienia fabryki, z przedpotopowym sprzętem i zacofaną technologią można było w wielu przypadkach sprzedać drożej?
Naszą gospodarkę w porównaniu do zachodniej można było przyrównać do zdezelowanej syrenki czy poloneza w starciu z nowoczesną motoryzacją światową.
Czy trzeba się więcej rozwodzić?
Czy koniecznie trzeba pisać, ile potrzeba czasu na wyrównanie naszego poziomu życia do poziomu krajów zachodnich?
Nikomu chyba nie trzeba przypominać na jak rozpaczliwym w porównaniu do Zachodu poziomie żyliśmy w komunie.
Czy można się dziwić, że jeśli ludziom zamkniętym w zimnym betonowym bunkrze otworzy się nagle wyjście na rozgrzaną słońcem plażę, to gremialnie do niej polecą, nie pytając specjalnie dociekliwie, co tam będą robić?
Dobrze, że im to w końcu umożliwiono, wielu wróci, inni przyślą pieniądze i będą tam dotąd, dokąd będzie im się to opłacać, no i nie muszą latać aż za ocean.
Ja osobiście jestem wdzięczny tym „bandytom i zdrajcom”, że nie przeprowadzili naszej transformacji tak jak np. Rumuni czy Bułgarzy i że mogłem sam zadbać o siebie.
Niestety, muszę się zgodzić z tezą, że jako naród jesteśmy niepokonani w umiejętności opluwania i gnojenia wszystkiego (i wszystkich), czego nam się trochę choć udało dokonać.
Niezależnie od odmiennych niż Autorka w niektórych sprawach poglądów wiersz uważam za świetny, a jednocześnie doceniam fakt, że Administracja dopuściła dyskusję nie tylko nad samym wiersze, ale i nad zawartymi w nim poglądami.
Pozdrawiam i Atorkę i Administrację :-)
AD
Ostatnio zmieniony pn 30 gru, 2013 przez Dante, łącznie zmieniany 3 razy.
Jeśli wiem, że nic nie wiem, to jednak coś wiem, a skoro wiem, to nie jest tak, że nic nie wiem.Więc w końcu sam już nie wiem ,czy wiem, że nie wiem, czy nie wiem, że wiem.
bardzo trafnie.Dante pisze:Zacytowałem te dwa fragmenty z Twojej wypowiedzi Glo, ponieważ ten pierwszy jest doskonałą ilustracją tezy zawartej w drugim fragmencie.
:hahaha:
pozdrawiam Dante.
Wreszcie jakiś głos rozsądku.
:oki:
-
- Posty: 860
- Rejestracja: pt 12 sie, 2011
Dante - najpierw trzeba było powiedzieć konkretnie jacy ludzie i co oni teraz robią, jaki mają status majątkowy, pozycję społeczną i jakie szydło wyszło z poniektórych worków. Praktycznie wszyscy majstrowie transformacji są bezkarni. To czysta demagogia twierdzenie, że
Spodziewam się reakcji, ale jeżeli nie będzie konkretów, to szkoda czasu na dyskusję akademicką.
Unikając jakich błędów i uznanie kogo? Miedzynarodowych grandziarzy jak ich nazywa Stanisław Michalkiewicz?Dante pisze: Ludzie, którzy przeprowadzili naszą transformacje ustrojową nie mieli gotowych wzorców jak należy to robić, mieli do czynienia z żywym organizmem społecznym skażonym dodatkowo bandą pokomunistycznych zbirów i( jak na całym świecie) różnymi kombinatorami, oszustami itd., żerującymi jak zawsze, gdy dochodzi do rewolucyjnych przemian.
Przeprowadzili to jednak (nie unikając wielu błędów) w sposób, który wzbudził uznanie na świecie i tylko u nas są uznawani za bandytów, rabusiów i zdrajców.
Wszystko? Szczęka opada.Dante pisze: Zgadza się, sprzedaliśmy weile przedsiębiorstw za grosze i sporo w tym było przekrętów, ale czy skażone przerostem zatrudnienia fabryki, z przedpotopowym sprzętem i zacofaną technologią można było w wielu przypadkach sprzedać drożej?
Naszą gospodarkę w porównaniu do zachodniej można było przyrównać do zdezelowanej syrenki czy poloneza w starciu z nowoczesną motoryzacją światową.
Zależy kto?Dante pisze:Nikomu chyba nie trzeba przypominać na jak rozpaczliwym w porównaniu do Zachodu poziomie żyliśmy w komunie.
To stwierdzenie rodzi podejrzane wnioski co do intencji wpisu.Dante pisze: Ja osobiście jestem wdzięczny tym „bandytom i zdrajcom”, że nie przeprowadzili naszej transformacji tak jak np. Rumuni czy Bułgarzy i że mogłem sam zadbać o siebie.
Niestety demagogia.Dante pisze:Niestety, muszę się zgodzić z tezą, że jako naród jesteśmy niepokonani w umiejętności opluwania i gnojenia wszystkiego (i wszystkich), czego nam się trochę choć udało dokonać.
Spodziewam się reakcji, ale jeżeli nie będzie konkretów, to szkoda czasu na dyskusję akademicką.
Ostatnio zmieniony pn 30 gru, 2013 przez niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
"Szczęście...to znaczy...mieć adresata swoich uczuć i myśli." Agata Tuszyńska
"NIE unikając błędów" napisałem. Polemizując należy czytać dokładnie.niepozorny pisze:Unikając jakich błędów i uznanie kogo? Miedzynarodowych grandziarzy jak ich nazywa Stanisław Michalkiewicz?
A co do opinii pana Michałkiewicza, cóż, bywają czasem wesołe, jak to w kabarecie.
Niestety, wszystko, no, chyba, że cuda nowoczesności z czasów Gierka tak Cię urzekły.niepozorny pisze:Wszystko? Szczęka opada.
Prawie wszyscy, no, poza elitą i sługusami ówczesnego systemu. Czyżby Tobie było wtedy lepiej? Hm.niepozorny pisze:Zależy kto
Zważywszy na dość niskiego lotu insynuację dalszych reakcji raczej nie będzie, bo i po co, skoro tylko pan Michałkiewicz i Nasz Dziennik mają monopol na rację i jedynie słuszne (skądś to znam) poglądy oraz jedynie właściwy," prawdziwie polski" patriotyzm.niepozorny pisze:To stwierdzenie rodzi podejrzane wnioski co do intencji wpisu. Spodziewam się reakcji, ale jeżeli nie będzie konkretów, to szkoda czasu na dyskusję akademicką.
Ostatnio zmieniony pn 30 gru, 2013 przez Dante, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli wiem, że nic nie wiem, to jednak coś wiem, a skoro wiem, to nie jest tak, że nic nie wiem.Więc w końcu sam już nie wiem ,czy wiem, że nie wiem, czy nie wiem, że wiem.
-
- Posty: 860
- Rejestracja: pt 12 sie, 2011
Dante - tylko informuję, że przeczytałem. Z braku konkretów - z mojej strony żadnej reakcji. Pozdrawiam Noworocznie, zachęcając do czytania wszystkiego, nie zapominając, że słowu pisanemu nie wystarczy wierzyć, trzeba również przy nim myśleć i ciągle uczyć się wyciągać wnioski .
"Szczęście...to znaczy...mieć adresata swoich uczuć i myśli." Agata Tuszyńska
Medice, cura te ipsum.niepozorny pisze:słowu pisanemu nie wystarczy wierzyć, trzeba również przy nim myśleć i ciągle uczyć się wyciągać wnioski .
To ci, którzy wytykają błędy i oskarżają winni podać konkrety, a nie same inwektywy.
Równie serdecznie pozdrawiam Noworocznie.
Jeśli wiem, że nic nie wiem, to jednak coś wiem, a skoro wiem, to nie jest tak, że nic nie wiem.Więc w końcu sam już nie wiem ,czy wiem, że nie wiem, czy nie wiem, że wiem.