mogę tylko napisać wiersz
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Wiersz usunięty na prośbę Autora.
Ostatnio zmieniony wt 10 wrz, 2013 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
[quote=""Tomasz Kowalczyk""]właśnie zamilkło łóżko zaciągnięte bielą
do czasu ponownego rozwinięcia prześcieradła[/quote]
Ilekroć musze pobyć w szpitalu, nawiedza mnie natrętna myśl: kim był ten ktoś, kto leżał tu przede mna i kogo zawinięto w poprzednie prześcieradło?
A kiedy dobiegnie się do ściany, to albo uderzyć w nią głową...albo napisać wiersz. Taki wiersz, dobry !
Serdecznie..................................................Ir
do czasu ponownego rozwinięcia prześcieradła[/quote]
Ilekroć musze pobyć w szpitalu, nawiedza mnie natrętna myśl: kim był ten ktoś, kto leżał tu przede mna i kogo zawinięto w poprzednie prześcieradło?
A kiedy dobiegnie się do ściany, to albo uderzyć w nią głową...albo napisać wiersz. Taki wiersz, dobry !
Serdecznie..................................................Ir
" siła pióra leży w pokorze do własnego słowa"- Mithril
[quote=""Tomasz Kowalczyk""]pluszowe misie rozdygotane chorobą sierocą
przechodzą z ręki do ręki
bez pytania właścicieli o zgodę[/quote]
Najbardziej to mną wstrząsnęło.
Bardzo trafna obserwacja rzeczywistości szpitalnej i nie tylko. Widzę w tym wierszu spostrzeżenie, że każdy pojedynczy człowiek wpisany jest w jakieś continuum. Wielokrotnie powielane historie, chodzenie po śladach innych ludzi w czasoprzestrzeni. Prywatny dramat staje się po prostu realizacją wzorca z bezlitosnej matrycy. Kto ją stworzył? Czy śmieje się z nas?
A w szpitalu bardziej niż gdziekolwiek uświadamiamy sobie fakt, że nie jesteśmy wyjątkowi, że nasze cierpienie jest jakby odbite na kserokopiarce.
Człowiek to brzmi marnie.
Czy jest jakaś możliwość ocalenia własnej niepowtarzalności? Twój wiersz stawia to pytanie, ale odpowiedzi nie umiem się doczytać...
Pozdrawiam,
:kwiat: <img>
Glo.
przechodzą z ręki do ręki
bez pytania właścicieli o zgodę[/quote]
Najbardziej to mną wstrząsnęło.
Bardzo trafna obserwacja rzeczywistości szpitalnej i nie tylko. Widzę w tym wierszu spostrzeżenie, że każdy pojedynczy człowiek wpisany jest w jakieś continuum. Wielokrotnie powielane historie, chodzenie po śladach innych ludzi w czasoprzestrzeni. Prywatny dramat staje się po prostu realizacją wzorca z bezlitosnej matrycy. Kto ją stworzył? Czy śmieje się z nas?
A w szpitalu bardziej niż gdziekolwiek uświadamiamy sobie fakt, że nie jesteśmy wyjątkowi, że nasze cierpienie jest jakby odbite na kserokopiarce.
Człowiek to brzmi marnie.
Czy jest jakaś możliwość ocalenia własnej niepowtarzalności? Twój wiersz stawia to pytanie, ale odpowiedzi nie umiem się doczytać...
Pozdrawiam,
:kwiat: <img>
Glo.
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
/M. Gogol
W realiach szpitalnych, jednak człowiek zostaje zredukowany do ciała, które można pokłuć, prześwietlić, pokroić itp.
A dusza? Wiersz jest raczej opowieścią o tym, jak ból, cierpienie, lęk przed śmiercią, złudna nadzieja - są wspólnym mianownikiem, do którego sprowadza się wszystkich ludzi. Tym mianownikiem jest ułomność, słabość i skończoność.
Czy człowiek to więcej? A na czym to więcej miałoby polegać? Na abstrakcyjnej apoteozie człowieczeństwa? A czym ono jest? Wiersz uświadamia, że wszystkie atrybuty, które wydają nam się wspaniałe, okazują się kruche w zetknięciu z chorobą i śmiercią, z nieuniknionym...
A dusza? Wiersz jest raczej opowieścią o tym, jak ból, cierpienie, lęk przed śmiercią, złudna nadzieja - są wspólnym mianownikiem, do którego sprowadza się wszystkich ludzi. Tym mianownikiem jest ułomność, słabość i skończoność.
Czy człowiek to więcej? A na czym to więcej miałoby polegać? Na abstrakcyjnej apoteozie człowieczeństwa? A czym ono jest? Wiersz uświadamia, że wszystkie atrybuty, które wydają nam się wspaniałe, okazują się kruche w zetknięciu z chorobą i śmiercią, z nieuniknionym...
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
/M. Gogol
To prawda Glo, ale dopóki się jest, chce się wierzyć, że jest się nie tylko ciałem, które można pokłuć. Jestem agnostyczką, nie mam na myśli "więcej" jako duszy w rozumieniu kościoła. Może to pamięć w tych co zostali, może inkarnacja w inny byt, energia, która gdzieś jest? Nie wiem.
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
[quote=""Irena""][quote=""Tomasz Kowalczyk""]właśnie zamilkło łóżko zaciągnięte bielą
do czasu ponownego rozwinięcia prześcieradła[/quote]
Ilekroć musze pobyć w szpitalu, nawiedza mnie natrętna myśl: kim był ten ktoś, kto leżał tu przede mna i kogo zawinięto w poprzednie prześcieradło?
A kiedy dobiegnie się do ściany, to albo uderzyć w nią głową...albo napisać wiersz. Taki wiersz, dobry ![/quote]
Taka pościel może opowiedzieć niejedną trudną historię. Wolę nie uderzać głową o ścianę. Na szczęście pozostaje alternatywa.
[quote=""Gloinnen""][quote=""Tomasz Kowalczyk""]pluszowe misie rozdygotane chorobą sierocą
przechodzą z ręki do ręki
bez pytania właścicieli o zgodę[/quote]
Najbardziej to mną wstrząsnęło.
Bardzo trafna obserwacja rzeczywistości szpitalnej i nie tylko. Widzę w tym wierszu spostrzeżenie, że każdy pojedynczy człowiek wpisany jest w jakieś continuum. Wielokrotnie powielane historie, chodzenie po śladach innych ludzi w czasoprzestrzeni. Prywatny dramat staje się po prostu realizacją wzorca z bezlitosnej matrycy. Kto ją stworzył? Czy śmieje się z nas?
A w szpitalu bardziej niż gdziekolwiek uświadamiamy sobie fakt, że nie jesteśmy wyjątkowi, że nasze cierpienie jest jakby odbite na kserokopiarce.[/quote]
Szpital poprzez cierpienie czyni wszystkich równymi sobie. Ale misie noszą tak wiele odcisków palców. A każdy odcisk jest jednak niepowtarzalny.
[quote=""Gloinnen""]Czy jest jakaś możliwość ocalenia własnej niepowtarzalności? Twój wiersz stawia to pytanie, ale odpowiedzi nie umiem się doczytać...[/quote]
Nie znam odpowiedzi. Nie próbowałem zresztą jej znaleźć.
[quote=""maybe""]A może "ciało ludzkie to brzmi marnie"? A człowiek to jednak więcej? Wiersz poruszający tym bardziej, że dotyczy tych, którzy byli za krótko w naszym ludzkim odczuciu <img>[/quote]
To wiersz bez oręża, bezradny. Peel nie buntuje się, tylko zwiesza głowę. Chyba więcej takiego nie napiszę.
Dziękuję i pozdrawiam
Tomek
do czasu ponownego rozwinięcia prześcieradła[/quote]
Ilekroć musze pobyć w szpitalu, nawiedza mnie natrętna myśl: kim był ten ktoś, kto leżał tu przede mna i kogo zawinięto w poprzednie prześcieradło?
A kiedy dobiegnie się do ściany, to albo uderzyć w nią głową...albo napisać wiersz. Taki wiersz, dobry ![/quote]
Taka pościel może opowiedzieć niejedną trudną historię. Wolę nie uderzać głową o ścianę. Na szczęście pozostaje alternatywa.
[quote=""Gloinnen""][quote=""Tomasz Kowalczyk""]pluszowe misie rozdygotane chorobą sierocą
przechodzą z ręki do ręki
bez pytania właścicieli o zgodę[/quote]
Najbardziej to mną wstrząsnęło.
Bardzo trafna obserwacja rzeczywistości szpitalnej i nie tylko. Widzę w tym wierszu spostrzeżenie, że każdy pojedynczy człowiek wpisany jest w jakieś continuum. Wielokrotnie powielane historie, chodzenie po śladach innych ludzi w czasoprzestrzeni. Prywatny dramat staje się po prostu realizacją wzorca z bezlitosnej matrycy. Kto ją stworzył? Czy śmieje się z nas?
A w szpitalu bardziej niż gdziekolwiek uświadamiamy sobie fakt, że nie jesteśmy wyjątkowi, że nasze cierpienie jest jakby odbite na kserokopiarce.[/quote]
Szpital poprzez cierpienie czyni wszystkich równymi sobie. Ale misie noszą tak wiele odcisków palców. A każdy odcisk jest jednak niepowtarzalny.
[quote=""Gloinnen""]Czy jest jakaś możliwość ocalenia własnej niepowtarzalności? Twój wiersz stawia to pytanie, ale odpowiedzi nie umiem się doczytać...[/quote]
Nie znam odpowiedzi. Nie próbowałem zresztą jej znaleźć.
[quote=""maybe""]A może "ciało ludzkie to brzmi marnie"? A człowiek to jednak więcej? Wiersz poruszający tym bardziej, że dotyczy tych, którzy byli za krótko w naszym ludzkim odczuciu <img>[/quote]
To wiersz bez oręża, bezradny. Peel nie buntuje się, tylko zwiesza głowę. Chyba więcej takiego nie napiszę.
Dziękuję i pozdrawiam
Tomek
- Jan Stanisław Kiczor
- Administrator
- Posty: 15130
- Rejestracja: wt 27 sty, 2009
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Brak mi w tym wierszu nadziei.
Nie jest bowiem tak, że działalność szpitala zredukowana została do zwijania i rozwijania prześcieradła.
A i misie w niektórych rękach ukojenia doznają i zostają "szczęśliwe".
Szpital, mimo wszystko zawsze kojarzy mi się z nadzieją.
Bo wszystkie opinie, są obiegowe tylko i bywają wynikiem zawiedzionych nadziei, frustracji, nie mogących (z różnych przyczyn) się wypełnić marzeń.
Wiem o czym mówię, bo wiele sam bywałem, żona bywała i inni członkowie rodziny także ( w tym dzieci - z misiami właśnie).
Jest bowiem tak, że większy i głośniejszy jest żal tych, którym się nie udało, a mało słychać tych, których nadzieje się spełniły, mimo, że ich zdecydowanie więcej.
Więc powiem tak.
Wiersz świetny w kategorii pewnej ostateczności, niemniej jawi mi się nadto "umieralnią" gdzie tylko te prześcieradła zwijają się i rozwijają. Po wielu ozdrowiałych i szczęśliwie wracających, też prześcieradła się zwija.
Jak rzekłem - brak choć iskry nadziei - a każdy lekarz powie, że nadzieja, wiara i chęć walki - to jeden z kluczy do sukcesu. Wiara w pokonanie - oczywiście.
Chyba, że całkiem zbyt osobiście i emocjonalnie odebrałem.
Pozdrawiam.
Nie jest bowiem tak, że działalność szpitala zredukowana została do zwijania i rozwijania prześcieradła.
A i misie w niektórych rękach ukojenia doznają i zostają "szczęśliwe".
Szpital, mimo wszystko zawsze kojarzy mi się z nadzieją.
Bo wszystkie opinie, są obiegowe tylko i bywają wynikiem zawiedzionych nadziei, frustracji, nie mogących (z różnych przyczyn) się wypełnić marzeń.
Wiem o czym mówię, bo wiele sam bywałem, żona bywała i inni członkowie rodziny także ( w tym dzieci - z misiami właśnie).
Jest bowiem tak, że większy i głośniejszy jest żal tych, którym się nie udało, a mało słychać tych, których nadzieje się spełniły, mimo, że ich zdecydowanie więcej.
Więc powiem tak.
Wiersz świetny w kategorii pewnej ostateczności, niemniej jawi mi się nadto "umieralnią" gdzie tylko te prześcieradła zwijają się i rozwijają. Po wielu ozdrowiałych i szczęśliwie wracających, też prześcieradła się zwija.
Jak rzekłem - brak choć iskry nadziei - a każdy lekarz powie, że nadzieja, wiara i chęć walki - to jeden z kluczy do sukcesu. Wiara w pokonanie - oczywiście.
Chyba, że całkiem zbyt osobiście i emocjonalnie odebrałem.
Pozdrawiam.
Imperare sibi maximum imperium est
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
[quote=""Jan Stanisław Kiczor""]Brak mi w tym wierszu nadziei.
Nie jest bowiem tak, że działalność szpitala zredukowana została do zwijania i rozwijania prześcieradła.
A i misie w niektórych rękach ukojenia doznają i zostają "szczęśliwe".
Jest bowiem tak, że większy i głośniejszy jest żal tych, którym się nie udało, a mało słychać tych, których nadzieje się spełniły, mimo, że ich zdecydowanie więcej.[/quote]
Ale właśnie bardziej w serce zapada płacz z powodu czyjegoś odejścia, niż okazywanie szczęścia, bo ktoś wyzdrowiał. Tak, niestety, jest i tak będzie...
[quote=""Jan Stanisław Kiczor""]Wiersz świetny w kategorii pewnej ostateczności, niemniej jawi mi się nadto "umieralnią" gdzie tylko te prześcieradła zwijają się i rozwijają. Po wielu ozdrowiałych i szczęśliwie wracających, też prześcieradła się zwija.
Jak rzekłem - brak choć iskry nadziei - a każdy lekarz powie, że nadzieja, wiara i chęć walki - to jeden z kluczy do sukcesu. Wiara w pokonanie - oczywiście.[/quote]
Musiał przyjść taki moment, że pewnego razu zabrakło nadziei. Myślę, że peel będzie się odbijał od dna.
[quote=""elżbieta""]Znasz moje zdanie; tu mogę tylko powtórzyć - mocny wiersz.[/quote]
Mocny wiersz, bo życie czasami mocno dotyka...
[quote=""Boogie""]Dziecięce dramaty, tym bardziej bolesne. Jednak jakąś drobinkę nadziei widzę. Bardzo dobry wiersz, o bardzo ważnych sprawach. Pozdrawiam.[/quote]
Dobrze, że widzisz nadzieję tam, gdzie jej nie ma. Peel też tak chciałby...
Dziękuję i pozdrawiam
Tomek
Nie jest bowiem tak, że działalność szpitala zredukowana została do zwijania i rozwijania prześcieradła.
A i misie w niektórych rękach ukojenia doznają i zostają "szczęśliwe".
Jest bowiem tak, że większy i głośniejszy jest żal tych, którym się nie udało, a mało słychać tych, których nadzieje się spełniły, mimo, że ich zdecydowanie więcej.[/quote]
Ale właśnie bardziej w serce zapada płacz z powodu czyjegoś odejścia, niż okazywanie szczęścia, bo ktoś wyzdrowiał. Tak, niestety, jest i tak będzie...
[quote=""Jan Stanisław Kiczor""]Wiersz świetny w kategorii pewnej ostateczności, niemniej jawi mi się nadto "umieralnią" gdzie tylko te prześcieradła zwijają się i rozwijają. Po wielu ozdrowiałych i szczęśliwie wracających, też prześcieradła się zwija.
Jak rzekłem - brak choć iskry nadziei - a każdy lekarz powie, że nadzieja, wiara i chęć walki - to jeden z kluczy do sukcesu. Wiara w pokonanie - oczywiście.[/quote]
Musiał przyjść taki moment, że pewnego razu zabrakło nadziei. Myślę, że peel będzie się odbijał od dna.
[quote=""elżbieta""]Znasz moje zdanie; tu mogę tylko powtórzyć - mocny wiersz.[/quote]
Mocny wiersz, bo życie czasami mocno dotyka...
[quote=""Boogie""]Dziecięce dramaty, tym bardziej bolesne. Jednak jakąś drobinkę nadziei widzę. Bardzo dobry wiersz, o bardzo ważnych sprawach. Pozdrawiam.[/quote]
Dobrze, że widzisz nadzieję tam, gdzie jej nie ma. Peel też tak chciałby...
Dziękuję i pozdrawiam
Tomek
[quote=""Tomasz Kowalczyk""]Dobrze, że widzisz nadzieję tam, gdzie jej nie ma.[/quote]
Według mnie nadzieja nie jest czymś transcendentnym, czymś, co istnieje samo z siebie. To my pozwalamy jej się narodzić naszą wiarą, my przywołujemy ją na świat. Od nas zależy, czy ona się pojawi, czy też nie: od naszej wewnętrznej siły, od tego, jak tłumaczymy sobie nasze doświadczenia... Nadziei się nie dostrzega. Nadzieję się stwarza.
Według mnie nadzieja nie jest czymś transcendentnym, czymś, co istnieje samo z siebie. To my pozwalamy jej się narodzić naszą wiarą, my przywołujemy ją na świat. Od nas zależy, czy ona się pojawi, czy też nie: od naszej wewnętrznej siły, od tego, jak tłumaczymy sobie nasze doświadczenia... Nadziei się nie dostrzega. Nadzieję się stwarza.
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
/M. Gogol